Są znani, ale wyborcy pokazali im czerwoną kartkę. Kto żegna się z Sejmem?
Czytaj także: Kto dziś świętuje, a kogo zabraknie w Sejmie i Senacie?
Piotr Liroy-Marzec
Kieleckiego rapera wprowadził do Sejmu cztery lata temu Paweł Kukiz. W tym roku „Scyzoryk” próbował zdobyć Wiejską na własną rękę. Nie pomogło prawie 8 tys. głosów w rodzinnym mieście – komitet Skuteczni Piotra Liroya-Marca w skali kraju zdobył zaledwie 0,1 proc. poparcia.
Przypomnijmy: w 2017 r. Marzec został wykluczony z klubu Kukiz ′15. Wiązało się to z uwikłaniem najbliższego otoczenia posła w tzw. dziką reprywatyzację w Warszawie. Liroy tłumaczył, że „padł ofiarą tego, z czym chciał walczyć”. Mimo wykluczenia wielokrotnie podkreślał, że w dalszym ciągu liczą się dla niego te wartości, z którymi szedł do wyborów w 2015 r. Decyzję o starcie Kukiza z PSL skomentował tak: „Rozumiem, że niektórzy pękają na robocie, ale skończyłeś się, Paweł, zanim się jeszcze zacząłeś”. Tyle że Kukiz akurat dostał się do Sejmu.
Anna Sobecka
Anna Sobecka (PiS) uzyskała dopiero siódmy wynik w okręgu toruńskim. To porażka także ojca Rydzyka, który od lat wspiera polityczną karierę byłej spikerki Radia Maryja. Sobecka wielokrotnie broniła redemptorysty w interpelacjach poselskich, zawiadomieniach do prokuratury i listach otwartych. Tadeusz Rydzyk nie miał w Sejmie gorliwszego sprzymierzeńca.
Sobecka była posłanką od 1997 r. – najpierw Akcji Wyborczej „Solidarność”, potem Ligi Polskich Rodzin. W 2007 r. związała się z PiS. Zdarzało jej się wchodzić do Sejmu z niższego miejsca niż piąte, a takie dostała w niedzielnych wyborach. Lepsze wyniki mieli kandydaci z niższych lokat: Anna Gembicka, Mariusz Kałużny i wracający do Sejmu Zbigniew Girzyński.
Konstanty Radziwiłł
Byłemu ministrowi zdrowia mandat zabrał Michał Kamiński, startujący jako kandydat opozycji w podwarszawskim okręgu senackim nr 41. Kamiński otrzymał blisko 176 tys. głosów, Radziwiłł – 124 tys. „Głosowała na mnie nawet część wyborców PiS” – mówił zwycięzca tej rywalizacji.
Radziwiłł w wyborach 2015 startował z ramienia PiS (jako kandydat Polski Razem). W listopadzie powołano go do rządu, a odwołano w styczniu 2018 r. w ramach szerszej rekonstrukcji. To za jego kadencji jako szefa resortu zdrowia przywrócono recepty na pigułkę dzień „po” (według Radziwiłła dyskusja miała „podłoże światopoglądowe”; samą pigułkę nazywał wczesnoporonną) oraz zakończono refundację in vitro. Pod koniec urzędowania prowadził bezskuteczne rozmowy z rezydentami. W maju bez powodzenia kandydował do Parlamentu Europejskiego.
Stanisław Piotrowicz
Wielka niespodzianka tych wyborów. Szef sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka zdobył w Krośnie – gdzie PiS zdecydowanie wygrał – tylko 10 tys. głosów. To dziewiąty wynik partii w tym okręgu. Piotrowiczowi zabrakło ok. 800 głosów. Pokonał go m.in. Marek Kuchciński, który mimo afery samolotowej odnowił mandat w Sejmie.
Piotrowiczowi PiS zawdzięcza „przepchnięcie” projektu ustawy o Sądzie Najwyższym – polityk tak poprowadził nocne obrady, że 1300 poprawek komisja przegłosowała w kilka minut. Opozycja wielokrotnie zarzucała mu stronniczość. Słynął z tego, że odbierał głos politykom przeciwnych formacji.
We wrześniu 2018 r. wyszło na jaw, że jako prokurator w PRL Piotrowicz podpisywał się pod aktami oskarżenia opozycyjnych działaczy. A miesiąc później okazało się, że krył księdza pedofila z Tylawy, którego sąd skazał na dwa lata więzienia w zawieszeniu za molestowanie sześciu dziewczynek. To sprawa z 2001 r. – Piotrowicz był wtedy szefem Prokuratury Rejonowej w Krośnie.
Bernadeta Krynicka
Startowała z dziewiątego miejsca w Białymstoku i otrzymała tylko 9,3 tys. głosów, co dało jej dziewiąty wynik na liście PiS. Bernadeta Krynicka do Sejmu po raz pierwszy weszła w 2015 r. Wcześniej pracowała jako pielęgniarka, była radną Łomży, a po wyborach samorządowych 2014 objęła stanowisko przewodniczącej rady miejskiej.
W maju 2018 r. Krynicka uciekała przed protestującymi rodzicami dorosłych niepełnosprawnych – zdjęcie z tego incydentu obiegło wszystkie media. Iwonę Hartwich krytykowała za to, że razem z innymi matkami „przetrzymuje dzieci w Sejmie”, ryzykując ich zdrowie. W TVP Info mówiła: „Wśród znanych mi matek osób niepełnosprawnych nie znam ani jednej, która naraziłaby swoje dziecko na taką sytuację”. Sugerowała też, że protestujący pozostają w Sejmie tak długo w zamian za „dniówki”.
Piotr Naimski
Po ośmiu latach pożegna się z Wiejską pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej i jeden z najbliższych współpracowników Jarosława Kaczyńskiego. W kampanii wspierał go przyjaciel Antoni Macierewicz, razem organizowali spotkania wyborcze, także w USA.
Naimski miał startować z innego okręgu, ale trafił na listę warszawską. Rywalizacja między kandydatami na liście PiS okazała się zaś bardzo zażarta. Partia spodziewała się siedmiu mandatów, skończyło się na sześciu. Naimski otrzymał niespełna 6 tys. głosów i jest pierwszym warszawskim kandydatem PiS pod sejmową kreską.
Piotr Misioło
Jeden z liderów buntu przeciwko Katarzynie Lubnauer kadencję kończy w PO. Kandydował z list KO z ostatniego miejsca w Szczecinie. Dostał 1 tys. głosów. Dla porównania: „jedynka” Sławomir Nitras zebrał 78,5 tys., a „dwójka” Arkadiusz Marchewka – 30 tys.
W listopadzie 2018 r. Misioło został zawieszony w prawach członka partii, a kilka dni później wykluczony z Nowoczesnej. „Szanowni Państwo, bardzo dziękuję za te minione cztery lata. To był chyba najtrudniejszy czas w moim życiu. Gratuluję wszystkim zwycięzcom z Koalicji Obywatelskiej, ale i tym przegranym za wspaniałą pracę/walkę. Mój wynik jest dla mnie wielkim rozczarowaniem, ale i nauczką. Powodzenia, Polsko” – podsumował w mediach społecznościowych.
Marek Jakubiak
Po debiucie poselskim w kończącej się kadencji próbował utrzymać się właściciel browaru Ciechan. Marek Jakubiak wszedł na Wiejską z list Pawła Kukiza i z poparciem Ruchu Narodowego. Teraz związał się z Koalicją Bezpartyjni i Samorządowcy. Komitet uzyskał 0,79 proc. w skali kraju, a sam Jakubiak 3,5 tys. głosów w Krakowie. Cztery lata wcześniej zagłosowało na niego ponad 11 tys. osób.
Na początku trwającej kadencji został wiceprzewodniczącym klubu poselskiego Kukiz ’15, ale w październiku 2017 r. został odwołany. Założył Federację dla Rzeczypospolitej. „Nie mam interesów w rozdrabnianiu centrum polityki polskiej, ja bym wolał połączyć kilka partii, niż robić nową partię” – tłumaczył.
Zbigniew Gryglas
Cztery lata temu dostał się do Sejmu na fali Nowoczesnej Ryszarda Petru. Wtedy wystarczyło mu w Warszawie ponad tysiąc głosów. W trakcie kadencji zmienił partyjne barwy i w 2019 r. walczył o stołeczny mandat z listy PiS. Często występował w TVP, ale na nic się to zdało. Zdobył 3,8 tys. głosów. Przypomnijmy: w październiku 2017 r. odszedł z Nowoczesnej, motywując to różnicami w kwestiach światopoglądowych, a miesiąc później współtworzył partię Porozumienie Jarosława Gowina. Było o Gryglasie głośno, gdy odradzał oglądanie filmu braci Sekielskich: „Nigdy nie przeczytam »Mein Kampf«, ale wiem, że ta książka prowadziła do zbrodni największej na świecie”.
To druga porażka wyborcza Gryglasa w ciągu ostatnich miesięcy. W maju przegrał walkę o euromandat.
Krzysztof Czabański
Po czterech latach z Sejmu odchodzi Krzysztof Czabański. Szef Rady Mediów Narodowych mimo drugiego miejsca na liście PiS w okręgu toruńskim dostał tylko 5,4 tys. głosów. W 2015 r. Czabański wszedł do parlamentu z pierwszego miejsca, ale tym razem prezes dał jedynkę ministrowi rolnictwa Janowi Krzysztofowi Ardanowskiemu. Kaczyński w ramach rekompensaty dla posła Czabańskiego wystąpił w jego spocie wyborczym, ale i to nie pomogło.
Podobno jako poseł nie wykazywał się w regionie. Przegrał toczącą się wewnątrz PiS batalię o ustawę o ochronie zwierząt. Czabański najbardziej był zaangażowany w politykę medialną. W 2016 r. wybrano go do stworzonej przez PiS Rady Mediów Narodowych, której kadencja trwa sześć lat.
W wywiadzie dla „Polityki” były dziennikarz TVP opowiadał, jak prezes Jacek Kurski szukał haków na Czabańskiego. Obaj od dawna są w konflikcie. Przez dwa tygodnie jeżdżono za Czabańskim i fotografowano go. Szukano dowodów, że spotyka się z nieodpowiednimi osobami albo że pije za dużo. Podczas wieczoru wyborczego to Kurski fotografował się z prezesem PiS.
Łukasz Zbonikowski
Poseł wyrzucony z PiS nie dostał się do Senatu. Startował z Torunia (komitet wyborczy Patrioci i Samorządowcy, w skrócie „PiS”) i otrzymał 13 tys. głosów. Zdecydowanie więcej osób zagłosowało na Józefa Łyczaka z... PiS (60 tys.) oraz Jerzego Wenderlicha (55 tys., ale bez mandatu).
Zbonikowski był posłem PiS nieprzerwanie od 2005 r., szefował nawet toruńsko-włocławskimi strukturami partii. W 2015 r. żona oskarżyła go o przemoc domową. Później tabloidy zaczęły pisać o jego romansie z młodą działaczką PiS o pseudonimie „Goldie”. Zaczęto go nazywać „seksposłem”. Sprawa karna zakończyła się po myśli Zbonikowskiego (sąd orzekł prawomocnie, że szkodliwość społeczna szarpaniny i wykręcania żonie rąk jest znikoma), ale mimo to nie dostał zgody na kandydowanie z list PiS.
Kornelia Wróblewska
Mandatu nie odnowiła także znana posłanka PO Kornelia Wróblewska. Startowała w okręgu nr 7 (Chełm), gdzie zdobyła 2,8 tys. głosów. Liderem listy Platformy okazał się lekarz i społecznik Riad Haidar (21 tys. głosów).
Wróblewska dostała się do Sejmu w 2015 r., kandydowała z Nowoczesnej w okręgu nr 19 (Warszawa). Otrzymała 3,9 tys. głosów. W grudniu 2018 r. razem z siedmiorgiem innych członków Nowoczesnej (m.in. Kamilą Gasiuk-Pihowicz i Michałem Jarosą) opuściła klub i partię i przeszła do klubu Platformy. Skonfliktowała się z Katarzyną Lubnauer, którą oskarżyła o „doprowadzenie Nowoczesnej na skraj upadku”. Wróblewska próbowała w tym roku sił w wyborach do Parlamentu Europejskiego z okręgu obejmującego województwo lubelskie. Bez powodzenia.
Tomasz Cimoszewicz
Syn byłego premiera startował z ostatniego – 28. – miejsca na liście KO w Białymstoku. Dostał 6,8 tys. głosów, co było piątym wynikiem na liście, tymczasem KO zgarnęła tu tylko trzy mandaty. W 2015 r. w tym samym okręgu na Cimoszewicza zagłosowało ponad 14,5 tys. osób. Pracował w komisji mniejszości narodowych i etnicznych oraz komisji ochrony środowiska, zasobów naturalnych i leśnictwa oraz komisji łączności z Polakami za granicą.
„Czas się żegnać, kochani. Dzięki za te cztery lata. Nie przestanę wspierać ludzi niszczonych przez obecną władzę. Rzeczywistość, w której obudziła się Polska, jest dramatyczna” – napisał na Twitterze.