Prezes miał mieszane uczucia. Z jednej strony osobista satysfakcja, a z drugiej rozgoryczenie wynikiem – opowiada polityk z władz partii. Kaczyński niby miał powody do zadowolenia, bo był twarzą kampanii, nie musiał się chować, jak wcześniej, za plecami Beaty Szydło, a partia wygrała. Z drugiej strony nie krył rozczarowania, że w obliczu gigantycznych socjalnych transferów sejmowa większość nie stała się bardziej wyraźna. Był „stonowany” do tego stopnia, że następnego dnia wystąpił ponownie, aby wyraźniej podkreślić sukces swojej formacji.