Nowi sędziowie są potrzebni, bo 3 grudnia 2019 r. kończą się kadencje trzech dotychczasowych członków Trybunału Konstytucyjnego: Marka Zubika, Piotra Tulei i Stanisława Rymara. Kandydatury Stanisława Piotrowicza, Krystyny Pawłowicz i Elżbiety Chojnej-Duch na sędziów TK ogłosił szef klubu PiS Ryszard Terlecki.
„To osoby bardzo kompetentne, zasłużone dla reformy wymiaru sprawiedliwości” – mówił w poniedziałek Terlecki w Sejmie. I cynicznie dodał, że klub PiS „z pewnym zdziwieniem” widzi, że opozycja nie zgłosiła swoich kandydatów. „No ale rozumiem, że nie ma odpowiednich osób na te stanowiska”.
Dlaczego Piotrowicz i Pawłowicz są „odpowiedni”
Clou sprawy w tym, co zdaniem PiS znaczy „odpowiedni”. Dla postronnego obserwatora trudno te kandydatury odbierać inaczej niż jako dziwną prowokację. Stanisław Piotrowicz jest znany przede wszystkim z tego, że bezwzględnie przepychał przez Sejm pisowskie ustawy demolujące wymiar sprawiedliwości. Wcześniej był prokuratorem stanu wojennego, publicznie bronił księdza z Tylawy oskarżonego (i później skazanego) za molestowanie seksualne dzieci.
Krystyna Pawłowicz jest profesorem prawa, ale jednocześnie w ostatniej kadencji była jednym z najbardziej agresywnych polityków PiS. Wystarczy przypomnieć, że to ona nazwała unijną flagę „szmatą”, rzecznika praw obywatelskich Adama Bodnara określiła „wyjątkowym szkodnikiem” i beształa ambasador USA za życzenia składane na Twitterze Żydom z okazji Paschy.