Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

„Mały premier” Łukasz Schreiber. Jak budował swoją polityczną karierę?

Z premierem ma bardzo dobre relacje. W PiS mówią, że „jest między nimi chemia”. Z premierem ma bardzo dobre relacje. W PiS mówią, że „jest między nimi chemia”. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Łukasz Schreiber wyrasta na jednego z ważniejszych polityków w PiS i w otoczeniu premiera. W tym tygodniu zostanie oficjalnie powołany na szefa Stałego Komitetu Rady Ministrów.

Pierwszy raz do swojego gabinetu w kancelarii premiera wprowadził się w grudniu 2018 r. Mówiono wtedy, że odziedziczył stanowisko po swoim ojcu. Grzegorz Schreiber był sekretarzem stanu w gabinecie Mateusza Morawieckiego ds. parlamentarnych. Po wyborach samorządowych został marszałkiem województwa łódzkiego, a jego miejsce w KPRM zajął syn Łukasz.

Junior już w poprzedniej kadencji został zastępcą Jacka Sasina, szefa Stałego Komitetu Rady Ministrów, czyli – jak mawiają politycy – „małego rządu”. Teraz będzie jego szefem i dostaje do ręki sporo władzy. Do „małego rządu” należą wpływowi wiceministrowie, którzy zbierają się kilka dni przed posiedzeniem całego rządu. To oni ustalają, które projekty ustaw trafiają pod obrady rady ministrów, a które mają wrócić do minerstwa do poprawki. Szef „małego rządu” – czyli od teraz Łukasz Schreiber – ma silną pozycję polityczną i jest w dobrym kontakcie z centralą partii przy Nowogrodzkiej. Poseł Krzysztof Lipiec w Polskim Radiu mówił, że Schreiber będzie „małym premierem”, bo faktycznie szef Komitetu Stałego Rady Ministrów, jeśli chodzi o władzę, jest w rządzie drugą osobą po premierze.

Z premierem ma bardzo dobre relacje. W PiS mówią, że „jest między nimi chemia”. Młody Schreiber w partyjnych rozgrywkach gra na Morawieckiego. Dba o jego wizerunek, przekonuje do niego kolegów posłów. Pod koniec lipca to Łukasz Schreiber, minister w kancelarii premiera, przywiózł Mateusza Morawieckiego z byłym kapitanem piłkarskiej reprezentacji Kubą Błaszczykowskim do Truskolasów (niedaleko Częstochowy), żeby wspólnie zainaugurować budowę szkolnego boiska.

Czytaj także: Władza w komisjach sejmowych podzielona. Piotrowicz ma godnego siebie następcę

Łukasz Schreiber, polityk od zadań specjalnych

W PiS niektórzy z zazdrością patrzą na to, jak szybko Łukasz Schreiber pnie się w górę. Ma zaledwie 32 lata i w poprzedniej kadencji dopiero co debiutował w Sejmie. Jednak w kryzysowych momentach prezes mógł na niego liczyć. To Łukasz Schreiber ogłosił projekt o podwyżkach dla premiera, ministrów, posłów i o pensji dla pierwszej damy, z którego PiS jednak po dwóch dniach się wycofał. To Schreiber junior liczył głosy pamiętnego wieczoru grudniowego w sali kolumnowej – jak sam mówi – w najtrudniejszym sektorze wyznaczonym dla opozycji. Przedstawiał w Sejmie ustawę zmieniającą zasady wyborów samorządowych i europejskich oraz jedną z kontrowersyjnych nowelizacji ustaw o Sądzie Najwyższym.

Łukasz Schreiber chętnie chodzi do mediów i komentuje bieżącą politykę i w tym akurat nie przypomina ojca. Senior zawsze wolał pracować w cieniu, nie lubił medialnych występów.

„Mały premier” od zawsze chciał być politykiem

Kujawsko-pomorski kurator oświaty Marek Gralik, przyjaciel Grzegorza Schreibera, opowiadał kiedyś dziennikarzom, że Łukasz – miał wtedy może 10 lat – zapytany, kim chce zostać, gdy dorośnie, „odpowiedział bez namysłu, że politykiem, co wprawiło mnie i jego rodziców w zdumienie”. To jednak nic dziwnego, bo w jego domu polityka była bardzo mocno obecna. Grzegorz Schreiber był posłem ZChN (1991–93), ponownie w 1997 r. (AWS), dołączył do braci Kaczyńskich, kiedy zaczęli tworzyć PiS. W styczniu 2006 r. został wiceministrem sportu w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza. Posadę wychodził mu dawny kolega z ZChN Michał Kamiński, dziś senator z ramienia PSL.

W 2004 r. Łukasz Schreiber zaczął działalność w stowarzyszeniu Młodzi Konserwatyści. Dwa lata później został asystentem społecznym posła Kosmy Złotowskiego, wówczas senatora PiS. Zadebiutował w bydgoskiej radzie miasta w 2014 r. Zdobył najwięcej głosów ze wszystkich kandydatów. Ale rok później zrezygnował z samorządu i jesienią 2015 r. wystartował do Sejmu z Bydgoszczy. Jego znajomi mówią, że miał „najbardziej rozpasaną” kampanię w mieście. Schreiber junior mówi, że wziął na nią 50 tys. zł kredytu, bo jego wielkim marzeniem było zostać posłem. Jego polityczna opozycja wyliczyła, że musiał wydać co najmniej 300 tys. zł. Jeśli tak, to znaczy, że partia w wyborach w 2015 r. sporo w niego zainwestowała. W ostatniej kampanii Łukasza Schreibera mocno wspierał Jacek Sasin. Był specjalnym gościem na jego konwencji wyborczej w Operze Nova.

Wcześniej, poza pracą dla polityków PiS, młody Schreiber, absolwent administracji na bydgoskiej uczelni, prowadził z przyjaciółmi antykwariat. Biznes nie wypalił.

Daniel Passent: Góra urodziła mysz

Jak senior Schreiber wspierał juniora

To ojciec ratował syna z opresji, kiedy Łukasz Schreiber wziął na siebie latem zeszłego roku przedstawienie ryzykownego politycznie projektu o podwyżkach dla polityków. Gdy prezes Kaczyński uciął w Sejmie temat, że żadnych podwyżek nie będzie, towarzyszył mu ojciec Łukasza. Posłowie PiS mówią, że obecność seniora przy prezesie była znacząca. Mieli wspólnie ustalić, jak wyjść z tej kryzysowej sytuacji.

Po katastrofie smoleńskiej relacje prezesa PiS z Grzegorzem Schreiberem zaczęły się zacieśniać. Kaczyński kiedyś wspomniał, że Grzegorz okazał się sprawniejszy, niż się spodziewał, i że dobrze im się rozmawia. Sam Łukasz Schreiber nie należy do władz PiS, a w Bydgoszczy zalicza się do przeciwników Tomasza Latosa. To personalny konflikt. Sojusznikami młodego Schreibera są inni młodzi posłowie PiS: Marcin Horała, Waldemar Buda i Szymon Szynkowski vel Sęk.

Schreiberowie szachiści

Łukasz Schreiber przejął po ojcu miłość do szachów. Gra od piątego roku życia. Kiedy dorastał, wytrzymywał nawet siedmiogodzinne rozgrywki. Jako 10-latek zdobył mistrzostwo Polski juniorów. Podobno od dawna ogrywa ojca. Minister w KPRM mówi, że pasja nauczyła go myśleć trzy kroki naprzód. Ale i tego, że po największej przegranej można się odrodzić, a po największej wygranej – nie można popadać w pychę. Kiedy rozmawialiśmy z nim zaraz po wyborach, twierdził, że nie jest pewne, czy zostanie w kancelarii premiera, że czeka na decyzję. Okazało się, że wyrasta na jednego z najważniejszych polityków w otoczeniu Mateusza Morawieckiego. Został przecież „małym premierem”.

Czytaj także: Zaufany człowiek Morawieckiego szefem resortu finansów. Kim jest Tadeusz Kościński?

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną