Kraj

Donald Tusk: Tyle nam zabiorą, ile im pozwolimy

Donald Tusk na spotkaniu z czytelnikami w Poznaniu Donald Tusk na spotkaniu z czytelnikami w Poznaniu Piotr Skornicki / Agencja Gazeta
Liberalna demokracja polega prawie wyłącznie na zaufaniu i dobrowolnym uznaniu reguł gry. Jeśli ludzie czy państwa ich nie uznają, to to natychmiast runie – mówił Donald Tusk w rozmowie z czytelnikami w Poznaniu.

Do stolicy Wielkopolski Donald Tusk przyjechał w poniedziałek promować swoją książkę „Szczerze”. Mówił m.in. o tym, dlaczego nie zdecydował się na start w wyborach prezydenckich, o kryzysie obecnej władzy, jej jakości i o polskim Kościele.

Kłamstwo już nie dyskwalifikuje

Już na początku dostał pytanie o szanse w starciu z Andrzejem Dudą kandydatki PO Małgorzaty Kidawy-Błońskiej (wygrała partyjne prawybory z prezydentem Poznania Jackiem Jaśkowiakiem). – Dobrze się stało. Trochę przegrywałem w polityce, ale więcej wygrywałem. Mam prawo i obowiązek powiedzieć: Małgorzata Kidawa-Błońska jest kandydatem optymalnym, z największymi szansami na zwycięstwo – mówił i dodał, że z Jaśkowiakiem Platforma miałaby mniejszą zdolność przyciągania wyborców, którzy nie są zwolennikami PO.

Tusk szacuje, że gdyby wystartował, mógłby liczyć na 35 do 40 proc. – To kapitalny wynik, ale nie w tych wyborach. Jakkolwiek to brzmi niepolitycznie, czuję, że to, co myślę o Polsce i świecie, nie jest dzisiaj poglądem większościowym w naszym kraju. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, a mam świadomość własnych ograniczeń, by pomóc Małgorzacie Kidawie-Błońskiej wygrać. A po wyborach chciałbym pomóc Platformie oraz innym, niepartyjnym środowiskom, które opowiadają się za kanonem tego, co nazywam liberalną demokracją i czego centrum jest niezależność sądów i polityczna niezależność sędziów.

Były „prezydent” Europy w ostatnich tygodniach bardziej otwarcie ocenia działania Jarosława Kaczyńskiego i jego partii. W Poznaniu mówił m.in., że prezes PiS ma nadzwyczajną zdolność pozyskiwania ludzi marnych i mizernych. – Może łatwiej mu tych ludzi podporządkować, bo w relacji osobistej Jarosław Kaczyński toleruje wyłącznie pewną podległość. To się przenosi się na jego myślenie o polityce. Stąd tyle nieszczęść – opisywał Tusk.

W jego ocenie „to zachowanie i zło manifestuje się każdego dnia”. – To przygnębiające, że ciężar gatunkowy takich spraw jak ta z prezesem NIK Marianem Banasiem ludziom nie przeszkadza. I nie jest to polski fenomen. Coś się stało w wymiarze globalnym, że jawne i bezczelne kłamstwo przestało dyskwalifikować polityka. Politycy od zawsze posługiwali się półprawdą, fałszem, manipulacją. Ale przynajmniej pilnowali się, by nie było to takie oczywiste i ostentacyjne. A dziś, czy to są Stany Zjednoczone, czy Wielka Brytania, czy Polska, okazuje się, że można kłamać nieustannie, bezwstydnie i to nie robi większego wrażenia na istotnej części elektoratu. Przykre, że w wielu krajach jest to w okolicach nawet połowy populacji.

Jerzy Baczyński: Świat według Tuska

Pląsy ojca Rydzyka i rady ministrów

Publiczność w Poznaniu pytała też Tuska o związki polityków z biskupami, o słowa wypowiadane przez jednych i drugich. Były premier nie ma poczucia, że obecna władza wprost nawołuje do nienawiści religijnej, ale określił ją mianem „zatęchłej, nieznośnie prowincjonalnej dewocji”.

I gdy widzę te przedziwne pląsy ojca Rydzyka i całej rady ministrów, to wstydzę się za Polskę. Widzę też, jak bardzo ośmielił się ten rdzeń Kościoła w zawłaszczaniu przestrzeni publicznej. Piszę o tym wielokrotnie w mojej książce, że Kościół robi wszystko, by młodzi odeszli od religii. Nasza tożsamość i europejska identyfikacja są zrośnięte z chrześcijaństwem i ja to najbardziej czuję, gdy się zbliża wigilia. To dla mnie najważniejszy dzień w roku, ale nigdy by mi nie przyszło go głowy, by robić z tego narzędzie przeciwko komuś innemu. Żyjemy w czasach, gdy liberalna demokracja jest raczej wyjątkiem, a czasy rozmaitego typu opresji i represji są regułą. I tyle nam zabiorą, ile im pozwolimy. (...) Dziś najważniejsze jest odbudowanie przekonania, że obok siebie mogą żyć ludzie, którzy wierzą w różny sposób albo nie wierzą wcale. Raz na jakiś czas jakaś trucizna wlewa się ludziom do mózgów, serc i każe żądać od świata i ludzi, by byli tacy sami jak oni. To mnie najbardziej niepokoi. Nie te groteskowe wygibasy dzisiejszej władzy w Polsce, ale to, co dzieje się w głowach ludzi.

Czytaj też: Tusk – polityk niewybieralny

Czy to koniec Europy, jaką znamy?

Tusk roztaczał raczej pesymistyczny obraz współczesnej polityki na lokalnym, europejskim i światowym poziomie. – Nie będę siał urzędowego optymizmu. Uważam, że jest to przede wszystkim kryzys zaufania ludzi. Liberalna demokracja polega na tym, że z natury polega prawie wyłącznie na zaufaniu i dobrowolnym uznaniu reguł gry. Jeśli ludzie, organizacje czy państwa z jakiegoś powodu uznają, że nie chcą respektować tych reguł, to to natychmiast runie. Prawie tak samo jest z Unią Europejską. Nawet jeśli będziemy sądzili, że żyjemy w demokracji, ale ta niepisana umowa, która wynika z dobrej woli porozumienia, przestanie obowiązywać, to będzie koniec. Liberalizmy demokratyczne same się nie obronią, jeśli ludzie nie będą wierzyli w istotę demokracji. A istotą demokracji nie jest to, że raz na jakiś czas idziemy wybrać swoją władzę, tylko że ta wybrana władza szanuje ograniczenia, jakie nakłada na nią to, co nazywamy liberalną demokracją – przekonywał Tusk.

Jego zdaniem niektórzy w Europie szukają nowego modelu sprawowania władzy. – Taki nowy model, w cudzysłowie, sprawdza się w Rosji, Turcji, zaczyna się sprawdzać na Węgrzech. Donald Trump marzy o takim modelu – z dziecinną fascynacją opowiadał mi o spotkaniach z przywódcą Korei Północnej i aż palił się w zachwycie nad sprawczością władzy dyktatorskiej. Jest prezydentem Stanów Zjednoczonych i to im nie grozi, ale ja w oczach wielu polityków widzę fascynację silną władzą, która nie ma żadnych ograniczeń. Niestety, widzę też coraz więcej ludzi, którzy mówią, że nudne są gadki o tym, że władza musi być zrównoważona, że poszczególne obszary powinny być od siebie niezależne – jak sądy czy media. Ma być szybko i sprawnie, ma być dostarczone – mówił Tusk. I zakończył: – Czy to jest tendencja, która na długi czas rozleje się po Europie i świecie? Nie wiem, ale tych znaków ostrzegawczych jest bardzo dużo. Musimy zaprzeczyć tej tezie, że liberalna demokracja jest niezdolna do podjęcia walki.

Czytaj też: Tusk szefem chadeckiej międzynarodówki. Będzie w swoim żywiole

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Gra o tron u Zygmunta Solorza. Co dalej z Polsatem i całym jego imperium, kto tu walczy i o co

Gdyby Zygmunt Solorz postanowił po prostu wydziedziczyć troje swoich dzieci, a majątek przekazać nowej żonie, byłaby to prywatna sprawa rodziny. Ale sukcesja dotyczy całego imperium Solorza, awantura w rodzinie może je pogrążyć. Może mieć też skutki polityczne.

Joanna Solska
03.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną