Jak szef UODO błyskawicznie zadbał o wizerunek prezesa Kaczyńskiego

Prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych zajął się, i to błyskawicznie, sprawą udostępnienia dziennikarzom „Gazety Wyborczej” nagrań z monitoringu w apartamentowcu przy al. Szucha, w którym mieszka prezes Trybunału Konstytucyjnego Julia Przyłębska – dowiedziała się POLITYKA.

Tekst w „GW” o tajnych spotkaniach prezesa Kaczyńskiego z prezes Przyłębską ukazał się 23 maja. Do materiału dołączono zdjęcia z nagrań z monitoringu, na którym widać, jak do budynku wchodzi prezes PiS Jarosław Kaczyński. Budynek jest ochraniany i – jak pisali dziennikarze – gości wita konsjerż. Czasami prezes Kaczyński niesie reklamówkę, a towarzyszący mu ochroniarz teczkę z dokumentami.

Kary, ale nie wiadomo jakie

Tekst w „GW” był kolejnym dowodem na to, jak bliskie relacje łączą szefa partii rządzącej, która stanowi prawo, z prezes TK, która ma w sposób niezależny oceniać zgodność tego prawa z konstytucją. Natychmiast po tym artykule do prezesa UODO wpłynęło „zawiadomienie o nieprawidłowościach w procesie przetwarzania danych osobowych w związku ze stosowanym monitoringiem we wspomnianej nieruchomości” – napisał do nas rzecznik Urzędu. I dalej, że „Prezes UODO przeprowadził kontrolę w trzech podmiotach, które mogły mieć dostęp do danych z obrazu kamer”. Urząd nie informuje, kto złożył to zawiadomienie.

Co ciekawe prezes UODO, Jan Nowak, wszczął te kontrole błyskawicznie. Pierwsza rozpoczęła się 14 czerwca 2019 r., czyli trzy tygodnie po ukazaniu się tekstu w „GW”, kolejna kontrola 18 i ostatnia – 27 czerwca. Wszystkie te postępowania zakończyły się nałożeniem kar, ale UODO nie chce nam udzielić informacji o ich wysokości, bo jak tłumaczy – „ukarany podmiot zmienił adres swojej siedziby. W związku z tym, że w KRS nie figuruje jeszcze nowy adres firmy, administrator ten nie zapoznał się jeszcze z decyzją Prezesa Urzędu”.