Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Panika kościelnych hierarchów. Młodzież żegna się z katechezą

Metropolita katowicki abp Wiktor Skworc. Maj 2019 r. Metropolita katowicki abp Wiktor Skworc. Maj 2019 r. Grzegorz Celejewski / Agencja Gazeta
To już nawet nie jest walka o rząd dusz. Ta została przegrana. To walka o etaty, statystyki, ideologiczny wpływ na szkołę. Jeśli MEN posłucha abp. Skworca, można składać serdeczne wyrazy współczucia katechetom.

Metropolita katowicki abp Wiktor Skworc zaapelował do Ministerstwa Edukacji Narodowej o wprowadzenie takich regulacji prawnych, by dla wszystkich uczniów zajęcia z religii lub etyki były obowiązkowe. W wygłoszonej homilii przestrzegał, że brak kształcenia etycznego doprowadzi do powstania „pokolenia nihilistów”.

Czytaj też: Wszystko, czego nie wiemy o lekcjach religii

Gminy kontra biskupi

Ten apel to kolejny przejaw panicznych reakcji hierarchów kościelnych na masowy wymarsz młodych z katechezy. Jaką ma on skalę, wie tylko Kościół. Państwo od lat organizuje i finansuje lekcje religii w publicznych placówkach oświatowych, ale nigdy nie prowadziło statystyk dotyczących frekwencji. Gołym okiem jednak widać, że coś jest na rzeczy; ten proces ostatnio mocno przyspieszył.

Składają się na to dwa czynniki. Jeden długofalowy – postępująca od lat laicyzacja, zwłaszcza młodego pokolenia. Według niezależnej amerykańskiej firmy badawczej Pew Research Center ze 108 przeanalizowanych krajów największy spadek religijności – z pokolenia na pokolenie – nastąpił właśnie u nas. Religia jest ważna zaledwie dla 16 proc. młodych Polaków i Polek.

Czynnik drugi to deforma edukacji Anny Zalewskiej z PiS, która wprowadziła do szkół niebywały chaos. Przeładowane podstawy programowe, nabite do granic możliwości plany lekcji, przeciążenie zajęciami – wszystko to sprawiło, że ci, którzy dotychczas chodzili na katechezę dla świętego spokoju, z przyzwyczajenia czy konformizmu, po prostu pragmatycznie z niej rezygnują. O ograniczenie liczby lekcji religii apelują dyrektorzy szkół i samorządy, których budżety oświatowe trzeszczą w szwach z powodu konieczności przystosowania placówek do nowych zasad.

Reklama