Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Dzień bez piętnowania sędziów jest dniem straconym

Mateusz Morawiecki i Andrzej Duda w Karczmie Piwnej Regionu Śląsko-Dąbrowskiej Solidarności Mateusz Morawiecki i Andrzej Duda w Karczmie Piwnej Regionu Śląsko-Dąbrowskiej Solidarności Adam Guz / Kancelaria Prezesa RM
To było już trzecie z rzędu, następujące dzień po dniu napiętnowanie „nadętej kasty” i deklarowanie determinacji w parciu do naprawy wymiaru sprawiedliwości.

Podczas górniczej fety pod sztandarem Karczmy Piwnej Regionu Śląsko-Dąbrowskiej Solidarności, która zwieńczała barbórkowe świętowania rozpoczęte na początku grudnia minionego dopiero co roku, w katowickim Spodku wzięto w ramiona dwóch najważniejszych Gwarków Rzeczpospolitej. Tak wdzięcznie i z przyrodzoną gracją powitał ich Dominik Kolorz, związkowy lider. Pierwszy Gwarek to prezydent Andrzej Duda, drugi to premier Mateusz Morawiecki. Trzecie miejsce na węglowym pudle pozostało puste.

Górnictwo zwija się po cichu

To prawda, że wśród mniej więcej 1300 gości dominowały czarne hajerskie mundury. Ale o węglu było cicho i sza. Czyli stosownie do okoliczności. Górnictwo zwija się po cichu i spokojnie, nie stwarzając władzy problemów. Inaczej i nie tak spektakularnie jak sędziowie: parszywy, dokuczliwy wrzód na rządowym tyłku. Do tego rozlewający się obrzydliwie na tyłek Europy, obligując ją tym samym do szukania lekarza. Dermatologa – ale i psychiatry. Rokowania co do rozwoju choroby praworządności wydają się na tyle nieprzewidywalne, że właśnie sędziom pan prezydent poświęcił prawie cały spicz w skali forte fortissimo. To było już trzecie z rzędu, następujące dzień po dniu napiętnowanie „nadętej kasty” i deklarowanie determinacji w parciu do naprawy wymiaru sprawiedliwości. Miejsce kasty powinno być na śmietniku naszej historii.

Prezydent zaczął w czwartek w Opolu Lubelskim, gdzie zauważył, że „niektórym sędziom wydaje się, że są bogami”. Myślę, że mała litera „b” jest właściwa – wszak prezydent nie ośmieliłby się sądzić, że sędziowie oczekiwaliby dużej litery „B”.

Reklama