W czasie gdy Sąd Najwyższy w składzie trzech izb: Cywilnej, Karnej oraz Pracy i Ubezpieczeń, obradował nad uchwałą, która miała odsunąć niewłaściwie powołanych sędziów od orzekania, Sejm uchwalał ustawę „kagańcową”, zabraniającą sędziom wykonywania tej uchwały. „Sąd Najwyższy nie ma złudzeń: chaos, niepewność, które zostały wprowadzone do polskiego systemu prawnego przez zmiany sposobu powoływania sędziów, a w szczególności przez zmianę tego, jak działa KRS, nie zostaną zlikwidowane uchwałą SN. My możemy próbować kontrolować chaos, który się już wydarzył. Możemy pokazać sądom proceduralne bezpieczniki” – mówił w uzasadnieniu, skierowanym „do obywateli”, sędzia-sprawozdawca Włodzimierz Wróbel.
Po ogłoszeniu uchwały Sądu Najwyższego wszystko spoczywa na sędziach: albo będą słuchać władzy politycznej i pogrzebią na lata praworządność w Polsce, albo będą walczyć o jej utrzymanie, stosując wyrok TSUE i uchwałę Sądu Najwyższego, za co władza zapowiada szykany uchwalone w ustawie „kagańcowej”. A stosowanie uchwały nie będzie proste.
Uchwała jest kompromisem. Zapadła po dziesięciu godzinach obrad, co pokazuje, że posiedzenie nie było ustawką, ale merytoryczną debatą, by znaleźć wyjście z sytuacji, które zmieści się w regułach prawa, ochroni interesy ludzi i nie zdestabilizuje dodatkowo państwa.
Co jest w uchwale Sądu Najwyższego
1. W odniesieniu do neosędziów Izb Dyscyplinarnej i Kontroli Nadzwyczajnej Sądu Najwyższego: jeśli w składzie sądu jest osoba powołana z udziałem neoKRS, to znaczy, że sąd jest nienależycie obsadzony. Zatem neosędziowie w tych Izbach nie mogą orzekać. To oznacza, że obie Izby nie mogą działać, bo składają się wyłącznie z neosędziów.