Małgorzata Kidawa-Błońska ma przeprosić. Ale nie tylko za to, o czym prawią szef kampanii pisantyjskiej (akuratne słowo wymyślone przez jednego z internautów) p. Sobolewski, wicerzecznik partii p. Fogiel i inni, czyli za bratanie się z osobami zakłócającymi występ p. Dudy w Pucku. Otóż p. Kidawa-Błońska powinna przeprosić za to, że dała zły przykład, bratając się ze zwykłymi obywatelami bez asystencji policji i ochroniarzy. Jakże tak można? Przecież gdy tylko Zwykły Poseł lub Handlarz Pokościelnym Mieniem Bezspadkowym raczą wkroczyć w przestrzeń publiczną, od razu pojawiają się punkty w postaci ochroniarzy, którzy ustalają współrzędne swobodnego dostępu do asów tzw. dobrej zmiany.
Kidawa-Błońska ściska obywateli
Innym przykładem był p. Kuchciński, który chyżo zbiegał po sejmowych schodach z czwórką strażników. A tu takie fopas, kandydatka na urząd prezydenta ściska się z jakimiś ludźmi. Daje okrutnie zły przykład i absolutnie powinna przeprosić za nieodpowiedzialne i antypolskie zachowanie. Wina p. Kidawy-Błońskiej jest tym większa, że – jak zauważył p. Sobolewski i co potwierdził p. Fogiel – weszła w bezpośrednią bliskość fizyczną z osobami (nawet tej samej płci, co jest podejrzane samo w sobie), które rzucały nieprzyjazne, wręcz nieprzyzwoite okrzyki pod adresem p. Dudy.
W jaki sposób zidentyfikowano, że p. Kidawa obściskiwała się z wydającymi owe wrzaski? To bardzo proste, wystarczy spojrzeć na zdjęcie, jakie pokazał p. Fogiel, wybitny fachowiec od lipreadingu (czytania z warg; nawet nieruchomych).