Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Mnożą się wątpliwości wokół majątku Morawieckiego

Premier Mateusz Morawiecki Premier Mateusz Morawiecki Krystian Maj / Kancelaria Prezesa RM
Operacje finansowe i majątkowe Mateusza Morawieckiego są wystarczająco niejasne, by odebrać mu legitymację do pełnienia funkcji szefa demokratycznego rządu.

Nie było w historii Polski po 1989 r. premiera, którego majątek budziłby aż tyle wątpliwości. Bo nie chodzi tylko o zakup 15-hektarowej działki od Kościoła po podejrzanie niskiej cenie w czasie, gdy Morawiecki zasiadał w zarządzie banku (wówczas BZ WBK). Chodzi również o okoliczności, w których doszło do transakcji, czyli o jego ewentualną wiedzę na temat inwestycyjnego przeznaczenia gruntu.

Zagadkowe operacje Morawieckiego

Cała sprawa opisana przez Jacka Harłukowicza w „Gazecie Wyborczej” w ogóle jest niesmaczna. Kościół w ramach wątpliwej rekompensaty dostaje działkę od państwa, którą za chwilę sprzedaje po zadziwiająco niskiej cenie 700 tys. zł. Działkę, której wartość już w czasie transakcji była kilkakrotnie wyższa, a potem wystrzeliła w górę.

Ale to nie koniec. Dodajmy do tego zagadkowe operacje Morawieckiego, które wcześniej opisał „Newsweek”. Czyli częściowy podział majątku z żoną w 2013 r. i 2015, a w konsekwencji przejęcie przez nią domu (kupionego zresztą za kredyt z BZ WBK), trzech mieszkań we Wrocławiu oraz kupionych od Kościoła działek. Dzięki temu Morawiecki nie musi już wpisywać ich do oświadczeń majątkowych.

Niejasności wokół majątku Morawieckiego jest znacznie więcej, choćby dotyczących tego, czy i w jaki sposób został wynagrodzony przez bank Santander, gdy z niego odchodził. Współautor biografii premiera „Delfin” Piotr Gajdziński twierdzi, że pieniądze czekają na Morawieckiego na specjalnym koncie i że będzie mógł je podjąć po zakończeniu premierowania (Santander zaprzecza).

Reklama