Trudno dobrać słowa, by oddać to, co czuje i czuć powinien każdy rozsądny człowiek wobec skali zaniechań rządu, którą dziś próbuje się zamieść pod dywan bezdusznej propagandy, manipulacji i prób odwracania uwagi opinii publicznej od meritum sprawy.
Czytaj też: Koronawirus, czyli ostry test dla polskiej służby zdrowia
Mamy problemy czy nie mamy?
Każdy dzień dostarcza argumentów za tym, że gdyby rząd z premierem na czele oraz zaangażowany w kampanię prezydent wcześniej zaczęli działać, moglibyśmy dziś przynajmniej z większym optymizmem patrzeć w przyszłość. A na pewno mieć przekonanie, że wspólnie zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy. Oczywiście można mówić, jak minister Michał Dworczyk u Konrada Piaseckiego w TVN24, że „cała Europa i świat” nie doceniły zagrożenia, i liczyć na to, że ludzie nie pamiętają słów jego kolegi z rządu, ministra zdrowia, który 24 lutego zapewniał, że Polska jest przygotowana na koronawirusa. Podobne słowa padały z ust samego premiera. Dziś Dworczyk, prawa ręka Mateusza Morawieckiego, mówi: „mamy bardzo poważne problemy, jeśli chodzi o medyczny sprzęt ochronny”.
Czytaj także: Co robili Chińczycy, gdy byli w „naszej” fazie epidemii?
Skoro polski wywiad ostrzegał rząd już w styczniu…
Można kombinować, że w szumie przekazów dnia nikt nie zauważy, że Polska w przeciwieństwie do innych krajów, takich jak Hiszpania, Francja, nie mówiąc o Włoszech, miała więcej czasu, by zagrożenie potraktować bardzo poważnie i odpowiednio się przygotować.