Perspektywa cięć budżetowych związanych z epidemią jest coraz wyraźniejsza. Z rządu głośniej słychać o nieuchronności nowelizacji budżetu, a tzw. tarcza antykryzysowa daje możliwość przesunięć i bez tego – na mocy rozporządzeń. Tradycyjnie już w czasie kryzysu na celownik trafiają wydatki obronne – uznawane, choć nie bardzo wiadomo dlaczego, za rezerwuar środków „do wzięcia”. Na razie oficjalnie o tym cisza, ani premier, ani szef MON nie wspominają o takich planach, a media jakoś nie kwapią się o to pytać. Do ataku ruszyli natomiast politycy opozycji, biorąc na cel największy ostatni zakup zbrojeniowy – samoloty F-35.
Szturm na myśliwce. Polska First!
„Trzeba rozmawiać z Amerykanami. Jeżeli są z nami w prawdziwym sojuszu i solidarność jest tutaj dwukierunkowa, to ten zakup powinien być odłożony” – pierwszy do ataku ruszył Władysław Kosiniak-Kamysz w czasie czwartkowej rozmowy politycznej w TVN24. Według szefa ludowców zakup F-35, zatwierdzony przez ministra Mariusza Błaszczaka 31 stycznia, jest w obecnej sytuacji inwestycją chybioną: „Inwestycja, która nas ochroni w tych najbliższych dniach, to jest inwestycja w gospodarkę, w miejsca pracy”. Poglądy Kosiniaka-Kamysza wsparł były szef BBN gen. prof. Stanisław Koziej. Jego zdaniem „F-35 jest najbardziej wątpliwym strategicznie zakupem zbrojeniowym i dlatego w ramach wymuszonej kompresji programu rozwoju SZ powinien być pierwszym źródłem oszczędności”.
Czytaj też: