Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Przygraniczne dramaty i protesty. Na co czeka PiS?

Gubin, protest mieszkańców i pracowników transgranicznych w sprawie otwarcia granicy Gubin, protest mieszkańców i pracowników transgranicznych w sprawie otwarcia granicy Władysław Czulak / Agencja Gazeta
Obowiązek kwarantanny dla każdego, kto przekracza polską granicę, oznacza katastrofę gospodarczą dla wielu miejscowości graniczących z Niemcami i Czechami. Nie mówiąc o zerwaniu więzi społecznych.

Weekendowe protesty w Zgorzelcu, Cieszynie i innych miastach pogranicza pokazały dramat, jaki rozgrywa się w tych miejscach. Co prawda na drakońskich obostrzeniach cierpią także nasi sąsiedzi, ale to Polacy płacą najwyższą cenę za praktyczną blokadę ruchu granicznego. Bo przecież znacznie więcej Polaków jeździło dotąd do pracy w Niemczech i Czechach, niż Niemców i Czechów było zatrudnionych u nas. Teraz każdego rodaka powracającego z zagranicy – z bardzo drobnymi wyjątkami – obowiązuje 14-dniowa kwarantanna, więc w praktyce wiele osób nie może w ogóle wykonywać swoich zawodowych obowiązków. Przecież praca zdalna nie jest rozwiązaniem uniwersalnym.

Czytaj też: Niemieckie szpitale potrzebują Polaków

Specjalne zasady dla mieszkańców pogranicza

Pogranicze chce od rządu specjalnych zasad. Wspierane jest przez polityków regionów sąsiadujących z Polską, zwłaszcza premierów Saksonii i Brandenburgii, dla których polscy pracownicy to ważny element gospodarki. Tymczasem nasze władze przedłużyły niedawno przepisy o obowiązkowej kwarantannie do odwołania. Rzecznik rządu co prawda sygnalizuje, że trwają prace nad nową organizacją małego ruchu granicznego, ale żadnych terminów nie podaje. O ile generalne zasady kwarantanny mają sens, o tyle akurat w przypadku regonów sąsiadujących z Polską sytuacja epidemiologiczna nie jest niepokojąca.

Wręcz przeciwnie. Czechy mają coraz mniej zachorowań, restrykcje są tam liberalizowane znacznie szybciej niż w Polsce, a dodatkowo Czesi mogą już jeździć służbowo za granicę. Gdy wracają do siebie, są zwolnieni z kwarantanny, jeśli przedstawią aktualne wyniki testu na obecność wirusa SARS-CoV-2. W Niemczech zachorowań jest znacznie więcej niż u nas, ale akurat wszystkie regiony graniczące z Polską są w niewielkim stopniu dotknięte epidemią. Dodatkowo oficjalne dane niemieckie uważa się – w przeciwieństwie do naszych – za wiarygodne dzięki bardzo dużej liczbie testów.

Nie chodzi o wakacje, a o rynek pracy

Można zatem stworzyć specjalne zasady przekraczania granicy dla mieszkańców powiatów przygranicznych. Byliby oni np. zwolnieni z kwarantanny, jeśli mają umowę o pracę w Czechach czy Niemczech, a siedziba ich pracodawcy znajduje się stosunkowo blisko granicy, w powiecie, gdzie nie ma istotnych ognisk choroby. Oczywiście na granicy codziennie mierzono by im temperaturę. Dodatkowo można wymagać na razie od takich osób przeprowadzania np. raz na tydzień testu na obecność wirusa.

Nie chodzi przecież o to, żeby od razu swobodnie jeździć na zakupy czy zwiedzanie do sąsiadów. Na to jest rzeczywiście jeszcze za wcześnie. Chodzi o to, żeby polskie przepisy nie doprowadziły do gospodarczej zapaści przygranicznych miast, a w efekcie powiększenia liczby bezrobotnych w naszym kraju. I bez tego czeka nas przecież katastrofa na rynku pracy.

Czytaj też: Dwumiasto podzielone zarazą

Tęsknię za Tobą, Czechu, Polaku

Protesty przy granicach pokazały zresztą, że nie chodzi tylko o kwestie ekonomiczne, chociaż to one są dzisiaj najważniejsze. Chodzi również o ryzyko zerwania więzi społecznych, budowanych przez lata dzięki strefie Schengen i integracji europejskiej. Ten element jest może nieco mniej widoczny na pograniczu polsko-niemieckim niż polsko-czeskim. To w Cieszynie pojawiły się krótko po wprowadzeniu ograniczeń w Polsce i Czechach hasła „Tęsknię za Tobą, Czechu” oraz – w odpowiedzi – „I ja za Tobą, Polaku”.

Transparentu „Tęsknię za Tobą, Niemcu” dotąd nie było, bo też pewnie stałby się zaraz pożywką dla tradycyjnie antyniemieckich kręgów okołorządowych w Polsce. Jednak im dłużej nasze władze będą odseparowywać pogranicze od sąsiadów, tym większą wyrządzą wszystkim krzywdę.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną