Na scenie pozostało dwóch kandydatów – ze swoimi wynikami oraz wadami i zaletami pokazanymi do tej pory – ale w dużym stopniu wszystko zaczyna się od nowa. Kampania w drugiej turze rządzi się zupełnie innymi prawami, pod wieloma względami czeka nas reset.
Czytaj też: Duda kontra Trzaskowski. Teraz będzie wprost i naprawdę
Duda: znacząca przewaga
Co zostanie po pierwszej turze? Andrzej Duda został zwycięzcą ze sporą, co podkreślał w swoim wystąpieniu po ogłoszeniu sondażowych wyników, ponad 11-procentową przewagą nad Rafałem Trzaskowskim. To naprawdę solidna zaliczka: jeszcze nigdy nie zdarzyło się, żeby kandydat, który osiągnął taką przewagę w pierwszej turze, przegrał wybory w drugiej. W 2005 r. Donald Tusk wygrał pierwszą turę, a potem zaprzepaścił przewagę, lecz wynosiła ona tylko 3 pkt proc. Bronisław Komorowski w 2010 r. miał 5 pkt przewagi i wygrał, nie wspominając o Lechu Wałęsie przed 30 laty, który prowadził aż 17 pkt.
Atutem Dudy w nowej kampanii są wszystkie zasoby obozu władzy: media publiczne i finansowane przez państwowe spółki media prawicowe, wsparcie ministrów i całego aparatu państwa. Stoi za nim wreszcie kampanijna machina, która nie przegrała wyborów od sześciu lat. Ale gdy głębiej się przyjrzeć wynikom pierwszej tury, pojawiają się wątpliwości. Wśród osób, które już poszły do urn, nie widać bowiem zbyt wielu wyborców, do których obecny prezydent mógłby się odwołać, żeby przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Może sięgnąć po część wyborców Krzysztofa Bosaka i prawicowego planktonu, niewielką frakcję elektoratu Władysława Kosiniaka-Kamysza i niewiele więcej.