Jak było do przewidzenia, dzisiejsza debata kandydatów na urząd prezydenta zaproponowana przez TVN, Onet i Wp.pl została odwołana. Nie ma sensu urządzać programu dla samego Trzaskowskiego, pod nieobecność Dudy. Byłaby to farsa i z pewnością publiczność źle by to odebrała. Niestety rośnie ryzyko, że nie odbędzie się żadna debata. Na udział w programie organizowanym przez TVP w Końskich coraz mniejszą ochotę ma bowiem Rafał Trzaskowski. Z początku zgodził się wziąć w nim udział, lecz stopniowo wycofuje się z tej decyzji w obawie, że debata przeistoczy się w wiec wyborczy Dudy.
Czy Polsat będzie mediował?
O atmosferze, jaka zapanowała wokół debaty, dobrze świadczy charakterystyczny incydent. Zaproszenie na debatę organizowaną przez TVP skierowano nie do Trzaskowskiego, lecz do Grzegorza Wójtowicza, pełnomocnika jego komitetu wyborczego. Pismo sformułowano w języku prawniczym, z powołaniem się na rozporządzenie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji z 2011 r. Taki sposób komunikowania się z kandydatem na prezydenta i prezydentem miasta, w którym ma swoją siedzibę TVP, jest nie tylko niegrzeczny i niestosowny, lecz niemalże otwarcie wrogi. Źle to wróży powodzeniu gorączkowych rozmów, jakie prowadzą dzisiaj telewizje i sztaby wyborcze.
Aktualna jest propozycja, aby odbyła się debata wspólnie zorganizowana przez TVP i dwie stacje komercyjne: TVN i Polsat. Zaproponował to Andrzej Duda, lecz TVP bardzo niechętnie zgodzi się na warunki niedające mu przewagi. Na razie na stole jest propozycja Polsatu skierowana do TVN i TVP oraz koncepcja TVP, aby spotkanie kandydatów odbyło się w jakimś miejscu symbolicznym i neutralnym, jak Stocznia Gdańska albo Muzeum Powstania Warszawskiego.