Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Sztab Trzaskowskiego szuka pomysłów. Lada chwila ofensywa?

Rafał Trzaskowski na spotkaniu z wyborcami w Wałczu Rafał Trzaskowski na spotkaniu z wyborcami w Wałczu Cezary Aszkiełowicz / Agencja Gazeta
Na razie nie widać klarownej diagnozy, koncepcji. Działania Trzaskowskiego po pierwszej turze wyglądają na improwizowane. W sondażach słabnie, a czas płynie nieubłaganie i za chwilę będziemy na półmetku dogrywki.

Pierwsza połowa powyborczego tygodnia to czas dla Rafała Trzaskowskiego stracony. W niedzielę można było oczekiwać, że po dotychczas głównie wizerunkowej kampanii zacznie się jej nowy etap, bardziej kreatywny i dostosowany do logiki decydującego starcia. Jako kandydat odrabiający straty Trzaskowski powinien jak najprędzej wykreować sprzyjającą mu falę, aby niosła go przez kolejne dwa tygodnie, aż do wielkiego finału.

Czytaj też: Duda na wozie. Analizy ekspertów po pierwszej turze

Męcząca szarpanina z obu stron

Ale takiego planu najwyraźniej nie było. Brak ofensywy wykorzystał Andrzej Duda, podejmujący doraźne działania zaczepne, na co ludzie Trzaskowskiego na bieżąco próbują odpowiadać. W efekcie mamy męczącą szarpaninę. Jedni o ulewie, drudzy o ułaskawionym pedofilu. Obie narracje oczywiście są tak grubymi nićmi szyte, że mało kogo to przekona. A do tego jak zwykle jałowa i błyskawicznie parująca ze zbiorowej świadomości dyskusja o tym, kto z kim boi się debatować.

Jeszcze w niedzielny wieczór 28 czerwca rokowania Trzaskowskiego wyglądały nieźle. Analiza przepływów dawała mu nadzieję na zgarnięcie większościowej puli głosów po kandydatach, którzy już odpadli. I to w stopniu umożliwiającym nadrobienie 2,5 mln straty do rywala. Pierwsze powyborcze sondaże potwierdzały zresztą tę diagnozę, Trzaskowski minimalnie w nich prowadził.

W kolejnych dniach to urzędujący prezydent objął prowadzenie z przewagą 2–3 pkt proc. Nieco też urosła deklarowana frekwencja.

Reklama