Oto główne tematy i motywy strategii Andrzeja Dudy w polityce zagranicznej:
1. „Biją mnie Niemcy”
W lutym 2009 r. ówczesna gwiazda polskiej polityki Jan Rokita miał lecieć samolotem z Monachium do Krakowa. Kiedy nie chciał zapiąć pasów, po awanturze ze stewardesą z pokładu ściągnęła go policja. Wtedy to poseł piskliwym głosem wołał: „Biją mnie Niemcy! Ratujcie mnie!”. I chociaż wcale nie był wówczas sympatykiem PiS i raczej nie znalazł się w pułapce grożącej utratą zdrowia ani życia, to jedyne, co spontanicznie wpadło mu do głowy dla pozyskania sympatii polskich pasażerów samolotu, to ten płaczliwo-żałosny okrzyk.
To dobra ilustracja ważnego motywu kampanii Dudy: biją go Niemcy, Niemcy mu szkodzą, bo rzekomo niemiecki dziennik „Fakt” zwrócił uwagę, iż prezydent ułaskawił pedofila. Już po pierwszej turze kandydat zwracał się do wiecowej publiczności w Bolesławcu: „Niemcy chcą wybierać w Polsce prezydenta, to jest podłość”. I użył zwrotu, że Niemcy znów „zaatakowały”. Pomijam, że „Fakt” jest spółką, w której największe udziały mają akurat Amerykanie, i nie sądzę, by polscy dziennikarze pracujący w tym tabloidzie mieli w swej pracy czas i potrzebę zastanawiać się nad światopoglądem akcjonariuszy. Chodzi o to, iż kandydat Duda – 70 lat po wojnie – wierzy, że rozpylenie antyniemieckiego smrodku mu pomoże. Bo czy jakiś sens miałaby uwaga: „To podłość, że Amerykanie atakują albo chcą wybierać w Polsce prezydenta”?
Te uwagi prezydent wypowiada w stosunku do naszego ważnego sojusznika, głównego partnera gospodarczego i niemal w tym samym dniu, w którym