Po wyborach prezydenckich Jarosław Kaczyński zajął się własnym obejściem – PiS szykuje się właśnie do rekonstrukcji rządu, gruntownej, acz bez zmiany w fotelu premiera. Z 20 ministerstw kilka ma we wrześniu zniknąć, w tym dwa obsadzone przez koalicjantów PiS z Porozumienia Jarosława Gowina i Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry. Chodzi o resorty nauki (ma być przyłączony do resortu edukacji) i środowiska (czeka go zapewne fuzja z ministerstwem klimatu).
Gowin i Ziobro nie będą zadowoleni
To, co mówili w kuluarach politycy PiS, pierwszy powiedział publicznie Ryszard Terlecki, który z niejaką satysfakcją (szef klubu PiS nie przepada za sojusznikami, zwłaszcza za Gowinem) oznajmił, że Porozumienie i Solidarna Polska wkrótce będą miały już tylko po jednym ministerstwie. Plany te, co zrozumiałe, nie podobają się ani Gowinowi, ani Ziobrze. „Oczywiście wszyscy widzieliśmy, że PiS, z którym realizujemy dobrą zmianę, wpadł na pomysł pewnej rekonstrukcji, natomiast ten pomysł nie spotkał się z uznaniem Solidarnej Polski i Porozumienia. Spotkało się prezydium Porozumienia, spotkał się w tym samym czasie zarząd Solidarnej Polski w pełnym składzie. Instrukcje zostały udzielone naszym prezesom takie, żeby w pierwszej kolejności dochować umowy koalicyjnej, którą mamy” – mówił w TVN24 minister środowiska Michał Woś.
A umowa przewiduje po dwa ministerstwa dla mniejszych partii. Tożsame stanowisko zajęło Porozumienie. „Na tym etapie rozmów nie zgadzamy się na ograniczenie liczby resortów przypadających koalicjantom” – ogłosił wicerzecznik partii Gowina Jan Strzeżek.
Nikt nie chce zrywać koalicji
Z nieoficjalnych