Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Prezes już ma pomysł, jak osłabić Ziobrę

Jarosław Kaczyński i Przemysław Czarnek Jarosław Kaczyński i Przemysław Czarnek Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Dziś przy Nowogrodzkiej trzecia runda rozmów liderów Zjednoczonej Prawicy, ale Kaczyński nie zamierza spełniać wybujałych żądań Ziobry. Ma pomysł, jak go zmarginalizować.

Zbigniew Ziobro nie poszerza nam elektoratu. Chodzi tylko o to, żeby nie startował sam i nie zabrał nam 3–4 proc., które mogą się okazać kluczowe, by znów mieć większość – mówi ważny polityk PiS. I dodaje: – Mamy pomysł, żeby w ramach PiS zbudować radykalne skrzydło, odpowiadające potrzebom bardziej prawicowych wyborców. Wtedy już w ogóle nie będziemy potrzebować Ziobry i jego Solidarnej Polski. Są w PiS odpowiedni ludzie. O kim mowa – o tym za chwilę.

Ziobro bardziej pisowski od PiS

Rozmowy o rekonstrukcji rządu, ofensywie programowej i nowej umowie koalicyjnej idą jak po grudzie. Sam prezes przyznał, że są skomplikowane. Partyjne przystawki – Jarosław Gowin i Zbigniew Ziobro – wiedzą, że od tych negocjacji zależy ich przyszłość. Chcą zapisania gwarancji startu na listach PiS w wyborach 2023, a przynajmniej takiego podziału resortów, stanowisk i zasobów, który ich wzmocni i pozwoli samodzielnie dostać się do Sejmu.

Prezes do spełniania tych żądań się nie kwapi. Ziobro usłyszał też od niego stanowcze „nie”, kiedy przyszedł z propozycją fuzji obu partii. Teraz na każdym kroku podkreśla, że on i jego ludzie są bardziej pisowscy od PiS, lepiej rozumieją potrzeby prawicowych wyborców, a w obozie zjednoczonej prawicy to oni są najbardziej ideowi. To ma być fundament ich odrębności, w tym ziobryści upatrują szansy na przetrwanie.

Pisaliśmy już o oznakach tej światopoglądowej nadaktywności ziobrystów w ostatnich dniach. Przypomnijmy, że chcą walczyć z „lewactwem”, wypowiedzieć konwencję antyprzemocową, stanęli w obronie odwołanego kuratora, który mówił o „wirusie LGBT”.

Reklama