„Solidarna Polska generalnie nie zajmuje się polityką kadrową w spółkach skarbu państwa” – oświadczył wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta. Wcześniej w RMF FM ujawnił, że na potrzeby rządowych negocjacji przygotowano specjalny raport pokazujący, czy rzeczywiście – jak to ujął – „dochodzi do jakiegoś nadmiernego powiązania osób, które zarządzają największymi spółkami skarbu państwa, z tym czynnikiem politycznym”. I ponoć nie dochodzi: ze wszystkich partii koalicyjnych Solidarna Polska ma najmniejszy, oszacowany przez ziobrystów na pół procenta, udział w zarządzaniu państwowymi spółkami.
Dobrze by było, gdyby opinia publiczna mogła się z tym raportem zapoznać, ale nie ma co na to liczyć. Wiadomo jednak, że skala nepotyzmu, obdarowywania partyjnych działaczy dobrze opłacanymi posadami, jest ogromna.
Funkcje przekraczają kompetencje
Przez ostatnie dni mniejsi koalicjanci, szczególnie ci z SolPolu, nasłuchali się od najważniejszych polityków PiS na swój temat. I nie było to dla nich przyjemne. „Jeżeli nie przyjdzie opamiętanie i refleksja ze strony naszych mniejszych koalicjantów, to jedyne, co zostanie naszym młodszym, czasami niedoświadczonym kolegom, to bardzo miłe wspomnienia z pełnienia funkcji, które niejednokrotnie przekraczają ich kompetencje” – to pierwszy wiceprezes partii Joachim Brudziński. Szef klubu parlamentarnego stwierdził natomiast, że „w pewnych środowiskach politycznych chodzi głównie o stanowiska i pieniądze”.