Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Rekonstrukcja jak po grudzie. Teraz wirus u ministra

Przemysław Czarnek, Lublin, 22 września 2020 r. Przemysław Czarnek, Lublin, 22 września 2020 r. Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta
Wykrycie zakażenia koronawirusem u Przemysława Czarnka, przyszłego ministra edukacji i szkolnictwa wyższego, to poważne wyzwanie dla rządu i państwa. I to w kilku wymiarach.

Czarnek ogłosił ok. godz. 10:40 na Twitterze, że rano zrobił sobie test na koronawirusa i jego wynik jest pozytywny. Z tego powodu nie odbyła się zapla­nowana na godz. 15 uroczystość zaprzysiężenia składu rządu po rekonstrukcji, a przygotowywane i burzliwie dyskutowane od tygodni w koalicji zmiany nie weszły na razie w życie. Co teraz?

Czytaj też: Piąty element. Jakie rozkazy wyda wicepremier Kaczyński?

Wszyscy są równi?

Zakażenie posła Czarnka to poważne wyzwanie dla całej obecnej ekipy rządowej. Na początek – to test dla jednego z najważniejszych haseł PiS, że „wszyscy są równi wobec prawa” i „przedstawiciele elit, w tym rządowych, nie mogą liczyć na żadne uprzywilejowane traktowanie”. W czasach pandemii przestrzeganie takich zasad jest szczególnie ważne, bo obywatele są narażeni na liczne ograniczenia związane z covid-19. Władza powinna im dawać przykład, poddając się wprowadzonym przez siebie regułom.

Na razie wynik egzaminu wypada nieprzekonująco. Najpierw trzeba spojrzeć na nagrania z sobotniej uroczystości i konferencji prasowej w Lublinie, w której poza Czarnkiem uczestniczył m.in. wicepremier Jacek Sasin – żadnego dystansu, żadnych maseczek. A przecież my, obywatele, możemy zdejmować maseczki na otwartym terenie tylko wtedy, kiedy mamy gwarancję zachowania dystansu. Wielu europejskich polityków musiało podać się do dymisji, gdy przyłapano ich na łamaniu zasad związanych z epidemią – niedawno spotkało to unijnego komisarza ds.

Reklama