Biznesmenowi Ryszardowi K., adwokatowi Romanowi Giertychowi i dziesięciu innym osobom przedstawiono w piątek po południu zarzuty przywłaszczenia 92 mln zł i wyprowadzenia tej kwoty w latach 2010–2014 ze spółki deweloperskiej. Prokuratorzy z Poznania, którzy sprawę prowadzą, nie ujawniają informacji, o jaką firmę chodzi.
Roman Giertych został zatrzymany w czwartek przez CBA przed budynkiem sądu, kiedy wychodził po rozprawie. Stamtąd został przewieziony do domu pod Warszawą, gdzie uczestniczył w rewizji. W trakcie przeszukania zemdlał, odzyskał przytomność dopiero po przewiezieniu do szpitala. W piątek prokuratorzy dostali od lekarzy zgodę na przesłuchanie Giertycha w szpitalu, gdzie postawili mu zarzuty.
Dzień później poznańska prokuratura poległa w sądzie. Domagała się aresztu dla pięciu podejrzanych w tym dla biznesmena Ryszrada K. Sędzia Renata Żurowska odrzuciła wszystkie wnioski. „Potwierdzam, że sąd nie uwzględnił wniosków o aresztowanie podejrzanych. Wszyscy wychodzą na wolność. Mój klient cieszy się, że może wrócić do domu i się wyspać” – mówił w sobotę wieczorem „Gazecie Wyborczej” Andrzej Jarosław Reichelt obrońca Ryszrad K.
Sam K. po wyjściu z Sądu Rejonowego Poznań-Stare miasto dodał: „Pomylono przychód ze stratą. Przyniosłem Polnordowi trzy razy bardzo dużo pieniędzy, możliwości zarobienia. A prokurator nie odczytał tego właściwie i pomyślał, że może coś uszczupliłem. Teraz się okazało, że sąd zrozumiał, no i w związku z tym jestem wolny do dalszych zajęć”.
Prokuratura ma zaskarżyć decyzję poznańskiego sądu.
Kochani! Jeste jezcze bardzo słaby, więc jutro napiszę więcej.