Autorzy afery Amber Gold Marcin i Katarzyna P. prawomocnie skazani. Skończyła się sprawa, którą władza PiS skutecznie w świadomości społecznej przypisała „rządowi Tuska”. Afery z czasów PiS pozostają nierozliczone.
W sobotę sąd nie uwzględnił wniosków o aresztowanie pięciu podejrzanych w sprawie, w której zatrzymany został m.in. Roman Giertych. Rozprawa aresztowa Leszka Czarneckiego, którego Giertych jest jedynym obrońcą, została jeszcze w piątek odroczona o miesiąc.
Informacja o aresztowaniu prezesów spółki Metropolitan Investment przeleciała przez media jak meteor i znikła. A idzie o 1,5 tys. ludzi, którzy powierzyli im ćwierć miliarda złotych. Pieniędzy nie ma. Podobnych spraw jest ostatnio więcej.
Zapadł właśnie pierwszy wyrok w sprawie GetBack, który będzie miał wpływ na przyszłe orzecznictwo. Sąd uznał, że umowa, którą zawarła poszkodowana, jest nieważna.
PiS chciałby zamieść pod dywan odpowiedzialność KNF za aferę zaprzyjaźnionej z partią firmy GetBack, w której Polacy stracili 2,5 mld zł. Nadzorująca rynek Komisja ponosi winę za to, że przed nią nie ostrzegła ani jej nie zapobiegła.
„Od stu lat, mimo wojen i zawirowań dziejowych, mimo zmian prezesów, kierowników i zespołów, NIK nieprzerwanie działa w trosce o dobro ojczyzny” – czytamy na stronie NIK, która w tym roku obchodzi stulecie powstania. Ta deklaracja właśnie przestała być aktualna.
Biznes Leszka Czarneckiego po wybuchu afery KNF już się nie podniósł. Wszystko wskazuje na to, że bankier chce powetować straty odszkodowaniem od instytucji państwowych. Ktokolwiek zawinił, zapłacą podatnicy.
Po zaledwie siedmiu latach sprawa Amber Gold zmierza do finału. Trudno mówić, że będzie szczęśliwy, bo żadna ze stron nie wydaje się usatysfakcjonowana.
Obligatariusze poparli propozycję układową windykatora, dzięki której w ciągu ośmiu lat odzyskają 25 proc. zainwestowanych pieniędzy.
UOKiK sprawdza, czy przy sprzedaży obligacji GetBacku dochodziło do missellingu. Najwięksi dystrybutorzy – Idea Bank i Polski Dom Maklerski – mogą mieć kłopoty.