Wybrany przez PiS prezes NIK Marian Banaś przebywa na bezpłatnym urlopie. W siedzibie PiS przy Nowogrodzkiej zdecydowano bowiem, że w związku z kłopotami z oświadczeniami majątkowymi i kontaktami z półświatkiem krakowskich sutenerów Banaś musi zejść opinii publicznej z oczu. Przynajmniej do wyborów.
Na wniosek Banasia marszałek Sejmu w ekspresowym tempie odwołała wszystkich trzech wiceprezesów, którzy nie zawdzięczają stanowisk obecnej władzy. Nową wiceprezeską została Małgorzata Motylow, dobra znajoma Marty Kaczyńskiej. Będzie zarządzać Izbą jednoosobowo, choć ustawa wskazuje, że wiceprezesów powinno być trzech.
Jeden z polityków PiS, dobrze zorientowany w sytuacji, przyznaje, że zmiana była konieczna, aby żadne niepożądane wyniki kontroli nie ujrzały przed wyborami światła dziennego. Banaś na urlopie nie mógł tego zagwarantować. Wiceprezeska pozbawiona dostępu do informacji ściśle tajnych daje partii pełną gwarancję spokoju.
Paraliż w Najwyższej Izbie Kontroli
Motylow nie ma odpowiedniego certyfikatu, więc nie może zaglądać do wyników kontroli opatrzonych klauzulą „ściśle tajne”. Nie będzie mogła podpisywać wniosków pokontrolnych, zatem kontrole nie będą mogły się zakończyć. Sprawa certyfikatu wyszła na jaw na posiedzeniu komisji sejmowej, która opiniowała jej kandydaturę. Kiedy posłowie ją o to zapytali, odpowiedziała, że ma poświadczenie dotyczące bezpieczeństwa i dostęp do informacji tajnych, ale już nie do ściśle tajnych.
Posłowie opozycji słusznie zauważyli, że dostęp, który posiada, to „bardzo mało”, biorąc pod uwagę, że awansowała na jedynego, decydującego o wszystkim wiceprezesa NIK. Poseł PiS Wojciech Szarama, chyba też dobrze zorientowany, że to jednak mało, uspokajał: „to formalność do pokonania”. Problem w tym, że nawet jeśli Motylow wystąpi o prześwietlenie, to na wydanie certyfikatu będzie musiała poczekać nawet do trzech miesięcy.
Raport o największej aferze finansowej ostatnich lat
NIK powinien oceniać, czy władza jest rzetelna, uczciwa i jak wydaje publiczne pieniądze. Jakich wyników kontroli PiS nie chce przed wyborami?
Izba badała m.in., w jaki sposób KNF nadzorował GetBack. Przypomnijmy, że chodzi o największą aferę finansową ostatnich kilkunastu lat. NIK odwleka publikację raportu. Według nieoficjalnych informacji ma sporo zastrzeżeń do działalności KNF, gdy była rządzona przez Marka Chrzanowskiego. Zaznaczmy, że poszkodowanych jest 30 tys. osób, które straciły 2,3 mld zł. To kwota prawie trzy razy większa (!) niż w przypadku Amber Gold. PiS nigdy nie wyraził zgody na komisję śledczą ds. GetBacku.
Jego ówczesny prezes Konrad K. w listach do premiera Mateusza Morawieckiego stwierdził, że nie pójdzie na dno sam. Pisał o wizerunkowych zagrożeniach dla rządu, zapewniał, że sprawa zostanie nagłośniona „jako afera pisowskiej piramidy finansowej, bo spółka mocno od długiego czasu wspiera działania obozu wolnościowego”. Wyliczał wsparcie dla „Gazety Polskiej”, „Sieci”, Telewizji Republika, „Do Rzeczy”, „Wprost”, Fundacji Instytut Wolności Igora Jankego. „Byliśmy też sponsorami strategicznymi takich wydarzeń jak Człowiek Roku [nagrody te zdobyli Morawiecki i Kaczyński], organizowanych przez spółkę Fratria, a także Gali 25-lecia »Gazety Polskiej«” – pisał K.
KNF już w listopadzie 2017 r. dostała wiarygodny list od sygnalisty w sprawie GetBacku, ale nie ogłosiła zastrzeżeń. Prokuraturę zawiadomiła dopiero 16 kwietnia zeszłego roku. Ówczesny szef KNF to dziś już Marek Ch. z zarzutami korupcyjnymi. W lutym 2018 r. GPW wyróżniła GetBack nagrodą za „optymalne wykorzystanie instrumentów finansowych”. Pewnie raport NIK opisuje te wszystkie okoliczności, o których PiS chciałby już zapomnieć.
Czytaj także: Banaś zejdzie z oczu do wyborów, żeby nie przeszkadzać PiS
Skok na NIK
Jest jeszcze jedna kontrola, której wyniki mogą się dla partii Kaczyńskiego okazać kłopotliwe. Kontrolerzy badali, czy proces utworzenia WOT realizowany był prawidłowo i efektywnie. PiS uważa ich stworzenie za swój wielki sukces. Nieoficjalnie można się dowiedzieć, że raport NIK nie podziela tego entuzjazmu.
NIK to ostatnia ważna instytucja państwa odzyskana przez obóz rządzący. Prezes Banaś, wnioskując o odwołanie wiceprezesów, napisał o „zmianie koncepcji w kierownictwie NIK”. Zmiana chyba polega na tym, aby tego, co dla władzy PiS niewygodne, nie ujawniać.
Czytaj także: Marian Banaś i nieporadność polskich służb specjalnych