Katarzyna P., była wiceprezes Amber Gold, do zakładu karnego stawiła się dobrowolnie 12 lipca 2022 r. Od września 2021 r. przebywała na wolności, pod nadzorem policji, z zakazem opuszczania kraju. Skazana została na karę 11 lat więzienia, od której odliczyć trzeba osiem i pół roku aresztu. Zostały jej więc niecałe trzy lata, ale być może nowe życie będzie mogła rozpocząć już wcześniej, przed 40. urodzinami. Ma prawo do ubiegania się o przedterminowe zwolnienie. Inna sprawa, że to nowe życie w praktyce rozpoczęła jeszcze jako żona Marcina P., decydując się na dziecko ze strażnikiem więziennym. W tym roku powinno pójść do szkoły.
Państwo P. nie są już małżeństwem. Marcin P., były prezes spółki, posiedzi dłużej, skazano go na 15 lat pozbawienia wolności. Dr Hanna Galewska-Kraczkowska z kancelarii Domański Zakrzewski Palinka surowość wyroku tłumaczy faktem, że wśród wielu zarzutów, jakie potwierdził sąd, jest także ten mówiący o praniu brudnych pieniędzy. Do tej pory nie wiemy jednak czyich.
Ludzie, którzy ulokowali i stracili swoje oszczędności w Amber Gold, „Bursztynowym złocie”, rzekomo inwestującym w prawdziwe złoto, dzisiaj są rozgoryczeni i wściekli. Może nawet mniej na Marcina i Katarzynę P. – dostali przecież surowe wyroki. Teraz złość 11 tys. 527 poszkodowanych na łączną sumę 589 mln zł kierowana jest przede wszystkim na państwo. Uważają, że gdyby działało sprawniej, może afery by w ogóle nie było, a w każdym razie mogliby odzyskać więcej niż zaledwie 10 gr od każdej wpłaconej do Amber Gold złotówki, jakie po siedmiu latach od upadłości, czyli dopiero w ubiegłym roku, wypłacił im syndyk. Ponad 200 poszkodowanych tych chudych wypłat nie dożyło; przelano je na konta spadkobierców.
Kolejna odsłona afery
Poszkodowani najmniej pretensji mają do siebie samych.