Leszek Czarnecki, w 2008 r. uważany za najbogatszego Polaka, chce pozwać Polskę do Międzynarodowego Trybunału Arbitrażowego. Według „Gazety Wyborczej” zamierza oskarżyć Komisję Nadzoru Finansowego oraz Bankowy Fundusz Gwarancyjny o działanie na szkodę jego banków oraz próbę ich przejęcia. Swoje straty bankier ocenia na miliard euro (4,3 mld zł).
Czarnecki jest rozgoryczony, że śledztwo w sprawie afery KNF nie tylko nie posuwa się do przodu, ale odmówiono mu w nim nawet statusu pokrzywdzonego. To ważne, ponieważ przez to bankier nie ma dostępu do akt sprawy. W dodatku Prokuratura Krajowa uznała, że w wyniku korupcyjnej propozycji, jaką złożył mu Marek Ch., ówczesny szef Komisji Nadzoru Finansowego, bankier nie doznał żadnej szkody.
Czytaj także: Kim są główni bohaterowie afery KNF
Banki Leszka Czarneckiego w poważnych kłopotach
Marek Ch. zażądał od Czarneckiego zatrudnienia wskazanego przez niego prawnika za sumę – według bankiera – ok. 40 mln zł. Miało to spowodować, że nie zostanie wdrożony w życie „plan Sokala” (wtedy szefa Bankowego Funduszu Gwarancyjnego). Plan miał polegać na przejęciu banków Czarneckiego za przysłowiową złotówkę, co w czasie gdy obaj panowie rozmawiali, było jeszcze niezgodne z prawem.