Pandemia koronawirusa domaga się nowej umowy społecznej. Aparaty państwowe chcą czegoś od ludzi, od zbiorowości i jednostki. Narzucają określoną moralność publiczną, regulaminy, kodeksy zachowań. Odwołują się do świadomości każdego człowieka i starają się ją kształtować.
Czytaj też: Zbojkotujmy marazm
Jak na wojnie
To nowa i zarazem bardzo stara sytuacja, dawno niewidziana. Niewidziana od wojny, od czasu plakatów przedstawiających starego wiarusa z wyciągniętym palcem mówiącego: to sprawa wszystkich, to jest również i przede wszystkim Twoja sprawa, przed tym nie uciekniesz.
Tę sytuację rządy chcą schować pod hasłem „nowej normalności”. W ten sposób udają, że nie chcą czegoś od każdego z nas, czegoś, do czego nie wiadomo, czy mają prawo: narzucenia pewnej, ukrytej lub jawnej, publicznej moralności. Czemu to ukrywają? Aby nie musieć dać nic w zamian. Płacić odszkodowania za realnie utracone zbiorowe i indywidualne wolności.
Ale sytuacja jest nienormalna i nie do zniesienia; wymaga nowej umowy społecznej, tak jak nowej umowy społecznej domaga się każda wojna. Rząd czegoś chce ode mnie, chce, żebym wytrzymał w okopie, zatem musi coś poważnego dać mnie i mojej rodzinie. Inaczej sytuacja nie jest poważna, a rząd nie mówi serio.
Czytaj też: Jak gniew przekłada się na decyzje wyborcze Polaków
Dać coś zwykłym ludziom
Niestety, za szeregiem restrykcji uruchomionych wiosną 2020 r. nie poszły w Europie działania, które dałyby sygnał: tak, rządy są śmiertelnie poważne i nie mamy do czynienia ze spiskiem elit przeciwko zwykłym ludziom. Aby to udowodnić, trzeba jedynie zrobić to, czego elity ekonomiczne robić nie lubią: dać coś ludziom, zrezygnować z części ekonomicznej władzy. Żadna kampania informacyjna nie przyniesie takiego wzmocnienia zaufania społecznego, kampanie w ogóle powoli wytracają skuteczność. Brak osłon ekonomicznych dla zwykłych ludzi wiosną 2020 r. uderzył mocniej w zaufanie do rządów niż nieścisłości przekazu medialnego na temat koronawirusa.
Ograniczenia narzucane przez rządy nie są końcem wolności, lecz są – mimo wszelkich zaklęć – nienormalne i nasze wolności rekonfigurują, przycinają w nieprzyjemny sposób. Dlatego tak jak wojny światowe związane były z dopuszczeniem mas do obywatelstwa, tak jak były związane z emancypacją kobiet, tak dzisiejszy stan wojenny, domagający się raczej dziwnej wojennej demobilizacji, ograniczenia ruchów, powinien wymusić wprowadzenie dochodu podstawowego.
Czytaj też: Bo zupa była za droga. Domowa przemoc majątkowa
Jaką mamy alternatywę?
Czy dochód podstawowy zostanie wprowadzony? Może, ale elity ekonomiczne nie chcą zrezygnować z ekonomicznej władzy, pozwolić na zmianę układu sił. Można się obawiać, że dochód podstawowy zostałby wprowadzony tylko pod warunkiem, że nie zmieniłby tego układu i nie byłby ruchem w stronę relatywnej emancypacji ekonomicznej. Czyli w trybie, którego obawiają się niektórzy socjaldemokratyczni krytycy tej idei – kosztem instytucji publicznych państwa socjalnego.
Należy zrobić wszystko, by ten scenariusz się nie spełnił. Jaką mamy alternatywę? Alternatywą jest abdykacja elit politycznych z odpowiedzialności za bezpieczeństwo publiczne. Możemy zmierzać w tę stronę. W scenariuszu tym politycy stwierdzają: „nie jesteśmy w stanie zapewnić sterowności społecznej, zabezpieczyć efektywności wprowadzonych restrykcji lub też zaostrzać restrykcji w wypadku zaostrzenia sytuacji pandemicznej, gdyż ludzie tego nie zaakceptują. A my nie chcemy tego ekonomicznie im osłodzić”.
Czytaj też: Klasa średnia po apokalipsie
Co zrobi Europa
Europa jak zwykle stoi na rozdrożu. Prawdopodobne jest przyjęcie przez rządy scenariusza brazylijsko-amerykańskiego, czyli normalizacji katastrofy oraz kolejnych powiązanych z nią kryzysów. W USA od dekad toczy się dyskusja, czy dostęp do służby zdrowia to right, czy entitlement – prawo czy przywilej. Socjaldemokratycznym krytykom dochodu podstawowego należy odpowiedzieć następująco: jeżeli nie będzie tymczasowego dochodu jesienią, nie będzie usług publicznych wiosną.
Jeżeli elity polityczne zrezygnują z osłon umożliwiających efektywne wprowadzenie restrykcji zabezpieczających zdrowie publiczne, uznają tym samym, że nie są zobowiązane do zapewnienia usług medycznych wszystkim swoim obywatelom.
Taki scenariusz realizowany w USA oznaczałby koniec pewnej Europy, Europy jako sfery obowiązywania praw człowieka, w której elity polityczne pozostają na pewnym poziomie rozliczalne z zabezpieczenia podstawowych standardów życiowych.
Czytaj też: Raport z czasu pandemii
Narodowe usługi publiczne
A więc aby ten najgorszy scenariusz się nie spełnił, potrzebna jest realizacja wizji demokracji ekonomicznej, demokratyzacji życia społecznego umożliwionej przez emancypację ekonomiczną.
Czym jest demokracja ekonomiczna? Ustrojem, w którym płacimy obywatelom za to, by byli obywatelami, dajemy im pensję umożliwiającą aktywne uczestnictwo w życiu społecznym i politycznym. Mówiąc o „pensji obywatelskiej”, odwołuję się do współzałożyciela demokracji ateńskiej Peryklesa, który pierwszy wprowadził w Atenach pensję dla osób sprawujących władzę wykonawczą, umożliwiając niższym klasom uczestnictwo w życiu politycznym.
Podsumowując: dochód podstawowy, po pierwsze, powinien być potraktowany jako odszkodowanie za utraconą normalność. Elity polityczne oczekują od nas posłuszeństwa, a więc muszą to posłuszeństwo opłacić. Po drugie, dochód podstawowy powinien być traktowany jako pensja obywatelska, infrastruktura umożliwiająca partycypację. Bo wobec kurczącego się czasu wolnego nie mamy kiedy angażować się w sprawy publiczne, co zwiększa kontrolę elit politycznych nad nami.
Jest sprawą niezwykle ważną, by dochód podstawowy zakotwiczyć w o wiele szerszej strukturze. Unia Europejska ze swoją konstrukcją polityczno-prawną wbrew pozorom wydaje się idealną strukturą, wewnątrz której mógłby i powinien być wprowadzony dochód podstawowy. Narodowe instytucje zapewniające usługi publiczne i europejski dochód podstawowy – to możliwość wynikająca z podwojenia struktur, często niewygodnych i krytykowanych.
Na czym polegałby zysk? Na oddzieleniu poziomów decyzyjności politycznej i debaty publicznej, politycznej. W ten sposób argumentacja, że elity polityczne już zapewniły dochód podstawowy, a zatem nie będą już podtrzymywać publicznej służby zdrowia, byłaby znacznie utrudniona.
Edwin Bendyk: Czeka nas Wielka Transformacja
Franciszek i Żiżek
Dochód podstawowy jest więc właściwą europejską odpowiedzią na sytuację nienormalną, w której państwo dalece wykracza poza swoje zwykłe kompetencje. Można jednak do problemu podejść od odwrotnej strony. Papież Franciszek mówił wielokrotnie, że świat nie może pozwolić sobie na powrót do starej normalności, w której miliony osób pozbawionych jest środków do życia i godnej, podmiotowej pracy. Potrzebujemy czegoś lepszego niż ta normalność, wyzdrowienia. Podobną rzecz możemy usłyszeć od Slavoja Żiżka. Jak zwykł powtarzać ten lewicowy filozof, największą utopią jest wiara w to, że ten nieznośny stan świata może trwać bez zmiany.
Współorganizuję inicjatywę Pacjent Europa. Stworzyliśmy paneuropejską koalicję na rzecz uruchomienia tymczasowego dochodu podstawowego finansowanego w ramach europejskiego Funduszu Odbudowy. Charakterystyczne, że nasze starania poparli zarówno najbliżsi ekonomiczni doradcy papieża, jak i Slawoj Żiżek.
W jednym ze spotkań Pacjenta Europy wziął udział kard. Turkson, prefekt watykańskiej dykasterii ds. integralnego rozwoju człowieka. Naszemu rozmówcy, europejskiemu politykowi, zwrócił uwagę, że politycy myślą w kategoriach jednej kadencji, tymczasem kryzys pandemiczny (i narastający kryzys klimatyczny) wymaga myślenia w kategoriach losów całej ludzkości.
Wypowiedź kardynała można uzupełnić: pandemia domaga się od polityków, by myśleli w kategoriach losów całej ludzkości i jednocześnie przyjęli perspektywę rodziny, która nie ma za co przetrwać do końca miesiąca. W czasie najostrzejszych restrykcji Europa musi wesprzeć każdego z nas gotówką – wprost do naszych kieszeni.
Czytaj też: Piotr Buras o budżetowym szczycie Unii
Aleksander Temkin – działacz społeczny, filozof. Założyciel (w 2013 r.) i przewodniczący ruchu społecznego i stowarzyszenia Komitet Kryzysowy Humanistyki Polskiej.