Abp Stanisław Gądecki dołącza do „konserwatywnej kontrrewolucji” Jarosława Kaczyńskiego. Odrzuca zarzuty, że Kościół rzymskokatolicki w Polsce jest upolityczniony po linii obecnej władzy, a mówi jej językiem o protestach w obronie prawa kobiet do decyzji, czy i kiedy urodzić dziecko.
Atakuje też projekt zgłoszony przez prezydenta Andrzeja Dudę, będący niezdarną próbą ratowania tzw. kompromisu aborcyjnego. Podtrzymuje pochwałę orzeczenia wydanego przez kontrolowany przez PiS Trybunał Konstytucyjny, które znosi „wyjątek eugeniczny”, czyli de facto toruje prawną drogę do przymusu państwowego nakazującego kobiecie urodzić płód obarczony nieuleczalnymi wadami i niezdolny z tego powodu do samodzielnego życia. Czym, jeśli nie interwencją w politykę bieżącą, są słowa szefa Konferencji Episkopatu Polski?
Czytaj też: Kim są nasze „córki”? Pokolenie, które stanęło do walki
Za późno na powrót do „kompromisu”
Metropolita poznański włącza się w gorący spór o trzy sprawy: zaostrzenie prawa antyaborcyjnego, upolitycznienie Kościoła rzymskokatolickiego i rozdział państwa od religii. We wszystkich abp Gądecki zajmuje dzisiaj stanowisko ultrakonserwatywne. Staje po stronie frakcji radiomaryjnej, abp. Marka Jędraszewskiego, stowarzyszenia Ordo Iuris czy Kaczyńskiego. A także tej części „zjednoczonej prawicy”, która odmawia poważnej rozmowy na te tematy ze wszystkimi stronami konfliktu sprowokowanego przez politykę prezesa PiS.