Gdy demonstranci doszli do ronda de Gaulle’a, sytuacja była już bardzo napięta. Policja otoczyła Al. Jerozolimskie, petardy wybuchały co chwila. Wreszcie o 14:50 doszło do incydentu z udziałem chuliganów przy wejściu na podwórko przy salonie Empiku. To tutaj kilka tygodni temu kibole starli się z uczestnikami Strajku Kobiet. Tym razem próbowali sforsować barierki odgradzające teren od ulicy. W ciasnym przesmyku znalazło się kilkadziesiąt osób, które rzucały race za budynek. Dopiero po dwóch–trzech minutach z Nowego Światu w ich kierunku wymaszerowała policja.
Adam Szostkiewicz: Burdy „patriotyczne”
Bitwa o centrum Warszawy
Chwilę później obserwowaliśmy już regularną bitwę o centrum Warszawy. Policjanci próbowali odgrodzić najbardziej agresywnych demonstrantów od reszty, spychając ich na drugą stronę ronda, pod dawny Dom Partii. Momentalnie zmieniła się wtedy demografia marszu. Zdecydowaną większość uczestników stanowili zamaskowani kibole z biało-czerwonymi opaskami na rękach, biało-czerwonymi kominiarkami na głowach, z racami i kamieniami.
Przez cały czas wykrzykiwali do policjantów: „Zawsze i wszędzie policja j…na będzie”, nazywali „sprzedajnymi k…ami” i oskarżali o „służalczość wobec Niemców i Żydów”. Chuligani wchodzili w tłum zwykłych uczestników, namawiając do wsparcia ich w walce z policją i przekonując, że to służby porządkowe dopuściły się prowokacji, żeby pokazać „patriotów jako bandytów”. Starcia przeniosły się wkrótce pod Muzeum Narodowe, gdzie demonstranci znów sforsowali barierki i próbowali ustawić barykadę na jezdni.