„Rzym ma haniebnego cesarza” – krzyczy po rozmowie z ostatnim władcą imperium jeden z jego urzędników w sztuce „Romulus Wielki” Friedricha Dürrenmatta. Polska ma haniebnego ministra. Ostatni cesarz Rzymu miał przynajmniej plan równie wielki, co perfidny. Plan nowego ministra edukacji i nauki dr. hab. Przemysława Czarnka polega zaś na brutalnym atakowaniu wszystkich, z którymi się nie zgadza lub których, tak jak osób LGBTQ, nie uznaje nawet za równych „normalnym ludziom”.
Szczególnie niepokojące są wypowiedzi nowego ministra na temat historii. Ich lejtmotywem jest walka z „pedagogiką wstydu”, która rzekomo „towarzyszyła naszej edukacji przez kilkadziesiąt lat” (Polskie Radio 24, 31 października). Jak twierdzi Czarnek: „Pokazywaliśmy nasze wady i słabe strony, niekiedy kompletnie zapominając o naszych bohaterach, bitwach, zwycięstwach i heroicznych postawach w przeszłości” (Onet.pl, 2 października).
„Pedagogika wstydu” – zwana też „pedagogiką hańby” – od dawna jest elementem rytualnej nowomowy działaczy PiS i wspierających ich publicystów w tym samym stopniu, co umacnianie „sojuszu polsko-radzieckiego” i „przodującej roli partii” w języku PZPR-owskich aparatczyków. Minister Czarnek uczynił jednak ze zwalczania „pedagogiki wstydu” swój priorytet. Już w pierwszych dniach urzędowania mówił o potrzebie „absolutnie pilnego przeglądu podręczników, zwłaszcza w obszarze języka polskiego, historii, WOS-u”, aby „wyeliminować (…) treści, które są jeszcze dziedzictwem pedagogiki wstydu”.
Od razu dał też przykład tej właściwej, chwalebnej historii: „Dziś np. jest 57. rocznica śmierci ostatniego żołnierza niezłomnego, Józefa Franczaka, ps.