Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Emilewicz w górach. Wasze narty są lepsze niż nasze?

Jadwiga Emilewicz, była wicepremier, posłanka PiS Jadwiga Emilewicz, była wicepremier, posłanka PiS Tomasz Pietrzyk / Agencja Gazeta
Może należałoby stworzyć rządową kadrę wieloboju sportowego, która pozwoliłaby ludziom władzy uprawiać ulubione dyscypliny nawet w czasie rygorów narzuconych innym obywatelom?

Pod koniec PRL nadzieją polskiego narciarstwa miały być dwie zawodniczki WKS Legia Zakopane: Małgorzata i Dorota Tlałkówny. Zajmowały przyzwoite miejsca w zawodach alpejskiego Pucharu Świata, na Uniwersjadzie i w mistrzostwach świata. Rychło okrzyknięto je wielkimi nadziejami (a że w końcu zaczęły startować w barwach Francji, to już inna kwestia). Okazuje się, że dziś przyszłość dyscypliny jest w nogach trzech braci Emilewicz. Zwłaszcza że o ich rozwój dba zapobiegliwa mama – była minister rozwoju.

Czytaj też: Narciarz Duda dzwoni do piłkarza Gowina. Tak się decyduje

Wraże media znowu przeszkodziły

Oto dziś posłanka klubu PiS Jadwiga Emilewicz w specjalnym oświadczeniu detalicznie opisuje dotychczasowe sportowe kariery synów. Zdradza, że najmłodszy przypiął narty, mając trzy latka, a wszyscy, kiedy tylko ukończyli szósty rok życia, trafiali do klubów narciarskich. Tam czekał ich ciężki trening, bo – wspomina mama – „od ostatnich weekendów listopada do marca dzieci wyjeżdżały wcześnie rano w soboty i wracały po zamknięciu stoków”. Po przeniesieniu się rodziny do Warszawy młodzi Emilewiczowie nie porzucili dwóch desek – „kontynuowali trenowanie narciarstwa alpejskiego”. Posłanka wylicza ponadto zawody, w których startowali, ich licencje i stopnie.

Wydaje się, że przy takiej determinacji sukcesy stoją otworem. Chyba że przeszkodzą wraże media. Portal TVN24.pl ujawnił bowiem, że 5 stycznia rodzina Emilewiczów pojawiła się wczesnym rankiem u stóp stoku „U Jędrola” w Suchem pod Poroninem, po czym chłopcy zaczęli jeździć na – co może być istotne – łatwiejszej z dwóch dostępnych tam tras.

Reklama