Czy karabinek Grot jest dobry, czy zły? Kwestia ta na kilkanaście godzin stała się głównym tematem medialnego i politycznego sporu za sprawą publikacji Onetu (bazującej na przygotowanym poza redakcją „raporcie” byłego żołnierza Gromu), odpowiedzi na nią i dyskusji. Kurz powoli opada, odsłaniając braki opracowania podsuniętego redakcji, jego bezkrytyczne przyjęcie i niewystarczające osadzenie w kontekście. Po raz kolejny okazuje się, że w polskiej debacie, również obronnej, niezwykle łatwo powstają obozy wyznawców tej czy innej tezy, odporne na zdrowy rozsądek, fakty czy uzasadnione racje tych drugich. Przede wszystkim pozostaje niesmak wynikający z olbrzymich emocji spierających się stron i jawnie manifestowanej wrogości.
Czytaj też: Stare okręty i morze. Polska stała się bezbronna
Grot, produkt w trakcie rozwoju
Grot nie jest ani bardzo dobry, ani całkiem zły. Jest produktem w trakcie rozwoju, zmierzającym od stanu wyjściowego, dopuszczalnego, choć nie idealnego, ku coraz większej doskonałości, której osiągnięcie z natury rzeczy nie jest możliwe, ale każdy kolejny szczebel rozwoju do niej przybliża. To naturalne dla każdego skomplikowanego produktu technicznego, również broni. Zwłaszcza gdy ta broń tworzona jest od A do Z w kraju, który nigdy wcześniej karabinków nie wytwarzał.
Opracowanie i wdrażanie w Polsce modułowego systemu broni strzeleckiej MSBS z jego sztandarowym produktem, czyli karabinkiem szturmowym Grot, jest w tym sensie przełomem. Co nie znaczy, że sam grot to cud techniki. Jak każde urządzenie może mieć wady produkcyjne i ma prawo się zepsuć, a jego trwałość zależy w dużym stopniu od profesjonalnej obsługi.