Wraz z rozpoczęciem szczepień osób z grupy „0” zaczęło się liczenie, ile naprawdę dawek zamówił polski rząd. Tym bardziej że 7 stycznia brukselski portal Politico.eu ujawnił, że w grudniu nasz kraj zamówił tylko 6,69 mln porcji od Moderny, choć zgodnie z unijnym przelicznikiem mógł dostać 13 mln. Według niepotwierdzonych informacji z okazji skorzystały Niemcy i Francja, które szczepionki wracające do wspólnej puli podzieliły między siebie.
Po doniesieniach Politico do ataku przystąpiła opozycja, a rola obrońcy przypadła pełnomocnikowi rządu ds. szczepień ministrowi Michałowi Dworczykowi, który na Twitterze tłumaczył, że Moderna gwarantowała dostawę 13 mln dawek, ale do końca 2021 r. Z kolei według ministra zdrowia Adama Niedzielskiego porcje, z których zrezygnowaliśmy, mogły dotrzeć nawet w początkach 2022 r. Czy powinniśmy się więc niepokoić niedostatkiem szczepionek?
Czytaj też: Jak szczepi się świat
Bruksela zamówiła dla Unii 2,5 mld dawek
Polska dostaje szczepionki wyłącznie z systemu zamówień Unii Europejskiej, a informacje o ewentualnych dostawach „spoza Unii” to na razie czyste spekulacje.
Pierwsze transporty dotarły do nas pod koniec grudnia – zamówienie realizowane jest dzięki umowie wynegocjowanej i podpisanej przez Komisję Europejską. Bruksela zapewniła wszystkim krajom wspólnoty ok. 2,5 mld dawek od różnych producentów. Jednocześnie wielkość dostaw uzależniona jest od mocy produkcyjnych fabryk i zezwoleń uzyskiwanych przez Europejską Agencję Medyczną, dopuszczającą stopniowo kolejne preparaty do użytku.