Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Francuski skandal z Kraśnikiem mocno Polsce zaszkodzi

Clément Beaune, francuski minister do spraw europejskich Clément Beaune, francuski minister do spraw europejskich Benoit Tessier / Reuters / Forum
Cichy francuski biurokrata rozpętał aferę na pół świata z udziałem władz Polski i Kraśnika, miasta bez grzechu, które do niedawna obywało się bez Wi-Fi, 5G i (nadal) ideologii LGBT.

Clémenta Beaune’a, francuskiego ministra do spraw europejskich, trudno nazwać idealistą. Ten 40-letni absolwent prestiżowego Instytutu Sciences Po (dokładnie Instytutu Studiów Politycznych), kuźni ekspertów od spraw politycznych i międzynarodowych, po otrzymaniu tytułu magistra dostał się do wylęgarni kadr rządowych – Ecole Nationale d’Administration. Potem już wszystko szło jak z płatka: posada w dyrekcji pionu budżetowego w resorcie finansów, potem doradcy ds. budżetu przy premierze, krótki pobyt w Brukseli, powrót do Francji, praca u boku młodziutkiego ministra gospodarki Emmanuela Macrona… Innymi słowy, jak się mówi w brukselskim żargonie, typowy career bureaucrat. Kiedy w lipcu zeszłego roku po zmianie rządu został sekretarzem stanu ds. europejskich, przeszło to niemal niezauważenie.

A jednak to właśnie ten cichy biurokrata zdołał rozpętać aferę na pół świata z udziałem władz Polski i Bogu ducha winnego miasta Kraśnik, które jest bez grzechu, a do niedawna obywało się też bez Wi-Fi, 5G i (nadal) ideologii LGBT.

Kraśnik słynny na cały świat

W grudniu 2020 r. Clément Beaune w rozmowie z francuskim magazynem LGBT+ „Têtu”, w której dokonywał publicznego coming outu, zadeklarował, że odwiedzi jedną z prawie setki polskich „stref wolnych od ideologii LGBT”. Podczas wizyty w Polsce zainaugurowanej w poniedziałek 8 marca chciał zrealizować tę obietnicę właśnie w Kraśniku.

Polskie władze powiedziały stanowcze „nie”, powołując się na bezpieczeństwo sanitarne, a konkretnie ryzyko związane z pandemią covid-19. Beaune poskarżył się dziennikarzowi tygodnika „Le Nouvel Observateur”. Wystarczyło kilka godzin, by zalinkowany na koncie ministra na Twitterze wywiad podchwyciła francuska agencja prasowa AFP. Parę minut po godz. 15 we wtorek depeszę o przygodach ministra z Kraśnikiem opublikował Reuters. Można powiedzieć, że miasteczko na Lubelszczyźnie stało się słynne na cały świat.

Czytaj też: Adwokatura LGBT+. „Dość milczenia. Jesteśmy i nie ma się czego bać”

Do „strefy wolnej” tylko nieoficjalnie

Polski MSZ oświadczył ustami ministra Szynkowskiego vel Sęka, że nikt Francuzowi nie bronił jechać do Kraśnika. Beaune przyznał, że oczywiście taka podróż byłaby możliwa, ale Polacy mimo próśb nie chcieli uczynić jej częścią oficjalnego scenariusza wizyty. „Mógłbym udać się do jednej ze stref bez autoryzacji ze strony polskiego rządu, ale w mojej ocenie nie tak powinno się zachowywać w relacjach z państwem członkowskim Unii Europejskiej” – komentował Beaune.

Właściwie dziwić może nie tyle to, że Polacy odwodzili francuskiego ministra od wizyty w Kraśniku, ale że w ogóle ta wizyta się odbyła. Beaune jej tematem przewodnim uczynił kwestię praworządności i prawa kobiet. Spotkał się z RPO Adamem Bodnarem, włodarzem stolicy Rafałem Trzaskowskim, działaczkami feministycznymi i aktywistkami ruchu kobiecego, a z prezydentką Gdańska Aleksandrą Dulkiewicz zwiedził Europejskie Centrum Solidarności. Udzielił też wywiadu „Gazecie Wyborczej”.

Oczywiście plan trzydniowej wizyty uwzględniał spotkania z przedstawicielami rządu. Obok praworządności, praw kobiet i walki z dyskryminacją francuski polityk miał w planach podjąć mniej kontrowersyjne, wydawałoby się, tematy – opodatkowanie gigantów internetowych, jak Google, Apple czy Facebook, a także sprawę ratyfikacji unijnego mechanizmu ratowania gospodarki po pandemicznym załamaniu. Być może decyzja o nagłośnieniu niezręczności w związku z wizytą ma wiele wspólnego z coraz gorzej skrywanym eurosceptycyzmem Zjednoczonej Prawicy.

Daniel Passent: Francuzowi wstęp wzbroniony!

Kto donosi na Polskę?

Joanna Lasserre z francuskiego stowarzyszenia ADDP bezkompromisowość Beaune’a odbiera pozytywnie. ADDP, czyli Association Defense de la Démocratie en Pologne, to organizacja poniekąd siostrzana wobec polskiego KOD – należą do niej przedstawiciele Polonii, ale też francuscy przyjaciele Polski. ADDP przeprowadziła akcję informacyjną na temat stref bez ideologii LGBT, prowadząc korespondencję z ich bliźniaczymi miastami we Francji – dlatego Joanna Lasserre śledziła wizytę ministra z osobistym zaangażowaniem: „Cieszyliśmy się w grudniu z deklaracji ministra Beaune’a, że chce pojechać do Polski odwiedzić strefy wolne od ideologii LGBT. Doceniam, że mimo postawy polskiego rządu zdecydował się odbyć wizytę i spotkać m.in. z działaczkami na rzecz praw kobiet, i to 8 marca. Jednocześnie uważam to za znak czegoś bardzo pozytywnego we Francji, że sekretarz stanu może i chce zrobić coming out w trakcie urzędowania. Tego samego życzyłabym Polsce”.

Skala problemu jest znacząca. Prorządowe media w Polsce wypowiedzi Beaune’a przyjęły z oburzeniem. TVP Info cytuje tweety wiceministra Szynkowskiego vel Sęka jako „oświadczenie MSZ”. Poza tym skupia się na wykreowanym przez siebie „kłamstwie LGBT”: „Wbrew twierdzeniom niektórych polityków w Polsce nie istnieją »strefy wolne od LGBT«. Zwrot ten został wymyślony przez działaczy lewicowych sprzeciwiających się m.in. przyjmowaniu przez niektóre miasta i gminy Samorządowej Karty Praw Rodzin, która ma na celu ochronę praw rodzin, rodziców i dobro dzieci. W Karcie pisano o »ideologii LGBT«”.

Portal wPolityce.pl pyta zaś retorycznie, czy „Bodnar donosi francuskiemu sekretarzowi ds. europejskich”. Z kolei „Tygodnik Solidarność” informuje: „według naszego francuskiego publicysty Patricka Edery′ego we Francji trwa kampania dezinformacyjna” na temat „rzekomych »stref wolnych od LGBT«”.

Ewa Siedlecka: PiS wzywa rząd do polexitu

Cichy wątek Funduszu Odbudowy

Tak intensywne reakcje mogą być wyprzedzającą próbą zdezawuowania gestu francuskiego ministra, ale wydaje się, że przede wszystkim mają na celu przykrycie kulejących negocjacji w sprawie mechanizmu prowzrostowego. Działania rządu, który balansuje między obiektywną ekonomiczną koniecznością a potrzebą utrzymania spójności prawicowej koalicji, wydają się bowiem trudne do wytłumaczenia zwykłemu wyborcy.

Patryk Jaki zapowiedział 9 marca w TVN24, że Solidarna Polska nie ma zamiaru poprzeć unijnego Funduszu Odbudowy. Polityk nie chciał uwspólnotowienia długu, tłumacząc, że „Polska i tak dostanie te pieniądze”, nawet nie przystępując do mechanizmu odbudowy. Jednak biorąc pod uwagę znaczące spadki wszystkich gospodarek europejskich, a co za tym idzie, mniejsze możliwości zasilania wspólnej kasy, jest to założenie co najmniej naciągane.

Jeśli europejskie pieniądze przestałyby płynąć szerokim strumieniem do Polski, rząd musiałby szukać środków na rynkach prywatnych lub u rządów pozaeuropejskich. Skandal, który rozpętał Beaune, już teraz mocno podkopał pozycję Polski, gdyż wbrew pozorom rynki finansowe źle oceniają dyskryminację, uznając ją za wskaźnik korelujący z korupcją i marnowaniem talentów. Uderzył też w perspektywy relacji z USA pod rządami demokraty.

Francja na naszych oczach rośnie na potęgę soft power, z którą wcześniej rzadko była kojarzona. Z kolei szefowie Solidarnej Polski zapowiadają, że jednak nie wyjdą z rządzącej koalicji (a więc z PiS i Porozumieniem zagłosują za ratyfikacją mechanizmu odbudowy). To chyba znaczy, że jeszcze przez jakiś czas Polska pozostanie w UE.

Czytaj też: W Stanach Bidena Kaczyński nie znajdzie sojusznika

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną