Czegoś takiego historia lotnictwa nie widziała. Po raz pierwszy zamiast pisemnego raportu zawierającego informacje dotyczące przebiegu katastrofy i sformułowane na ich podstawie wnioski komisja przedstawiła film. W dodatku materiał w dużej mierze znany jest od kilku miesięcy, zawiera bowiem obszerne fragmenty filmu pokazanego przez Antoniego Macierewicza w Sejmie w lipcu 2020 r.
Czytaj też: Wielka mistyfikacja Macierewicza
A więc zamach
Zamiast danych i faktów znów dostaliśmy głównie oceny i interpretacje pozbawione podstaw faktograficznych albo przedstawione tak, by dowodziły z góry przyjętej tezy. Czyli że przyczyną katastrofy smoleńskiej były wybuchy. A więc zamach.
Brak raportu w formie dokumentu powoduje, że nie tylko niemożliwa jest analiza danych, na podstawie których wysnuto takie wnioski, ale przede wszystkim – że taki materiał nie ma żadnej mocy prawnej. Jest wyłącznie materiałem publicystycznym, stworzonym w dużej części z kompilacji zmanipulowanych danych, wypowiedzi ekspertów, o których kompetencjach nic nie wiadomo albo którzy ich nie posiadają. Szczytem tej farsy jest przywoływanie wypowiedzi architekta, projektanta „dworków, pałacyków i domków”, na temat rozpadu kadłuba i ułożenia szczątków, a nawet nagranych nielegalnie rozmów.
Czytaj też: Smoleńska gra
Manipulacje w „raporcie”
Miarą smoleńskiej dezinformacji w wykonaniu Macierewicza jest manipulacja informacją dotyczącą odejścia przez pilotów tupolewa na drugi krąg.