Zawiadomienia NIK do prokuratury wobec zarządów Poczty Polskiej i Państwowej Wytwórni Papierów Wartościowych, anonimy o podłożeniu bomb i samobójstwie syna Mariana Banasia. Taki na razie jest obraz po kontroli organizowanych przez władzę w maju 2020 r. wyborów kopertowych.
Czytaj też: Miliony za wybory, których nie było
Ekspertyzy ostrzegały
Na dzisiejszej konferencji prasowej Najwyższa Izba Kontroli przedstawiła wyniki w tej sprawie. Jak się dowiedzieliśmy – nieostateczne, bo Izba ciągle „analizuje”, czy wystąpić do prokuratury także z doniesieniem o możliwości popełnienia przestępstwa przez samego premiera, funkcjonariuszy jego kancelarii, MSWiA i Ministerstwa Aktywów Państwowych. Być może ogłoszona na koniec konferencji przez Mariana Banasia informacja o pogróżkach ma związek z tym brakiem zdecydowania: „Tak się dziwnie składa, że dwa dni temu dostaliśmy maila, że jest bomba podłożona w naszym budynku i w ośmiu delegaturach. A dziś z kolei był mail, że rzekomo mój syn Jakub ma popełnić samobójstwo. Więc policja pojawiła się u mojej rodziny w Krakowie i u syna” – ogłosił.
To nie pierwsza tego typu zbieżność zdarzeń, którą można by wiązać z ogłaszaniem wyników kontroli NIK w sprawie tzw. wyborów kopertowych. Poprzednio, 28 kwietnia, prezes Banaś wyjawił, że służby przeszukują nieruchomości jego syna. Dwa dni wcześniej na portalu Onet pojawił się przeciek z kontroli NIK. Wynikało z niego, że premier Mateusz Morawiecki wydał decyzje w sprawie wyborów, mając dwie ekspertyzy prawne: Departamentu Prawnego KPRM i Prokuratorii Generalnej, które mówiły, że takie decyzje byłyby pozbawione podstawy prawnej i naraziłyby szefa rządu na odpowiedzialność karną i przed Trybunałem Stanu.