PiS zaczął rządy od obsadzania swoimi ludźmi Trybunału Konstytucyjnego i w tym celu nie wykonywał wyroków Trybunału dotyczących prawidłowości wybrania trzech sędziów. Wprowadził dublerów, a wyroków TK nie zamieszczał w Dzienniku Ustaw. Podobnie bojkotował kolejne orzeczenia TK dotyczące bodaj sześciu „ustaw naprawczych”. Ponad pięć lat po tych wydarzeniach, na początku maja, Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu wydał wyrok, w którym uznał, że polskie władze: prezydent, Sejm i rząd, złamały polskie prawo, blokując możliwość orzekania trzem sędziom poprawnie wybranym do Trybunału Konstytucyjnego i powołując dublerów. W ten sposób Polska złamała art. 6 pkt 1 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka gwarantujący prawo do „sądu ustanowionego ustawą”. Skoro ta „ustawa” została złamana powołaniem dublerów, to znaczy, że sąd z udziałem dublera nie jest „sądem ustanowionym ustawą”.
Wyroki niewyroki
Julia Przyłębska, prezeska Trybunału niegdyś Konstytucyjnego, i marszałek Sejmu Elżbieta Witek oświadczyły gołosłownie, że ten wyrok jest bezprawny i nie wywołuje skutków. To, jakie skutki dziś spowoduje ten wyrok, zależy od Julii Przyłębskiej. Jeśli będzie obsadzać dublerów w składach sądzących – to wyrok nie będzie miał wpływu na działalność jej Trybunału i wyroki wątpliwe będą się mnożyć. Strony postępowania przed kierowanym przez nią Trybunałem będą mogły, powołując się na wyrok Trybunału w Strasburgu, wnioskować o wyłączenie dublerów. A potem skarżyć się do Strasburga – i po latach wygrają. Ale jeśli prezes Przyłębska się zaprze – nic to w funkcjonowaniu Trybunału nie zmieni. Za ignorowanie wyroku ETPC i narażanie w ten sposób wymiaru sprawiedliwości na szwank należeć jej się może Trybunał Stanu.