Przesłuchanie kandydatów trwało cztery godziny. Zdecydowanie więcej dowiedzieliśmy się o poglądach enigmatycznej dotąd postaci prof. Marcina Wiącka (kierownik Zakładu Praw Człowieka na Wydziale Prawa UW). Senator niezależna Lidia Staroń, choć mówiła bardzo dużo, w praktyce niewiele powiedziała. Wszystko, co mówiła, można streścić tak: zawsze jestem po stronie ludzi, pomagam im od lat i jako rzecznik będę robiła to samo, co robiłam jako parlamentarzystka (od 2005 r. z ramienia Platformy Obywatelskiej, potem, od 2015, jako niezależna).
Czytaj też: Rzeszów i RPO. Udawany spokój pisowskiej władzy
Lidia Staroń nie odpowiada
Staroń wymieniała swoje sukcesy, ustawy, do których uchwalenia się przyczyniła. Podkreślała, że jej zasługą jest skarga nadzwyczajna wprowadzona prezydencką ustawą z 2017 r. nowelizującą ustawę o Sądzie Najwyższym. Tematy, które ją interesowały przez te lata, to kwestie lokatorskie, głównie spółdzielcze, działania komornicze i przeciwdziałanie lichwie. Nie odpowiedziała na pytanie o kwestie praworządności: dlaczego poparła ustawę „kagańcową” i nie głosowała w sprawach ustaw, którymi PiS „reformował” sądownictwo i Trybunał Konstytucyjny.