Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Społeczeństwo

Przełamać niemoc. Opozycja ma wspólnego kandydata na RPO

Prof. Marcin Wiącek Prof. Marcin Wiącek Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Nadzwyczajny zwrot w sprawie wyboru następcy Adama Bodnara na urzędzie RPO. Jeszcze przed południem wydawało się, że czarnym koniem jest – zaanonsowana przez wicemarszałka Sejmu Ryszarda Terleckiego – niezależna senatorka Lidia Staroń.

Tymczasem po godz. 15 na wspólnej konferencji wystąpiła cała opozycja: Koalicja Polska, Koalicja Obywatelska, Nowa Lewica i Polska 2050 plus posłowie niezależni i niezrzeszeni. Do tego Władysław Kosiniak-Kamysz powołał się na wsparcie posłów Jarosława Gowina. I wszyscy zgodnie poparli kandydaturę profesora UW Marcina Wiącka. Liderzy opozycyjnych klubów po kolei wyrażali poparcie dla niego, a za jego największą zaletę uznali to, że jest to kandydatura niepartyjna i ponad podziałami. Kandydatura, która „łączy, nie dzieli”.

Uda się w końcu wybrać nowego RPO?

Zwrot akcji polega na tym, że jeśli podsumować głosy tych wszystkich ugrupowań i osób, które – sądząc z tej konferencji – poprą kandydaturę prof. Wiącka, wychodzi na to, że wygra w Sejmie z Lidią Staroń. I – wszystko na to wskazuje – nie będzie miał problemu w Senacie. Czyli że po dziewięciu miesiącach od upływu kadencji Adama Bodnara uda się wybrać nowego Rzecznika Praw Obywatelskich.

Sytuacja może budzić zdziwienie, bo do tej pory o prof. Wiącku opinia publiczna nie słyszała. I to właśnie w dzisiejszych czasach okazuje się zaletą największą.

Kim jest prof. Marcin Wiącek?

Sam kandydat, profesor UW, kierownik Zakładu Praw Człowieka na Wydziale Prawa i Administracji, autor „ponad stu prac naukowych” – jak to ujął Władysław Kosiniak-Kamysz – niewiele więcej o sobie zdradził na konferencji. „Jestem człowiekiem nauki. Od kilkunastu lat zajmowałem się prawem konstytucyjnym, potem prawami człowieka, wiele lat poświęciłem sądownictwu: pracowałem przez wiele lat w Trybunale Konstytucyjnym, potem w Naczelnym Sądzie Administracyjnym. I – mimo że nie byłem sędzią – czułem taki powiew niezależności i niezawisłości, i dlatego nie podejmowałem działalności innej niż naukowa i ekspercka” – przedstawił się.

Reklama