Jakiś czas temu wydawało się, że wybory będą znacznie bardziej emocjonujące. Początkowo za faworyta uznawano Marka Koźmińskiego. Wyglądało na to, że ma poparcie Bońka i to może być decydujące. Były świetny piłkarz, medalista z Barcelony i, co bardzo istotne, przez 11 lat biegający po boiskach Serie A, a w ostatnich latach wiceprezes związku.
Cezary Kulesza. Disco polo, Jagiellonia... PZPN
Niektórzy wtajemniczeni twierdzą, że gdyby wybory odbyły się w pierwotnym terminie, czyli w ubiegłym roku, szanse Koźmińskiego byłyby znacznie większe. Czas nie był jego sprzymierzeńcem. Pandemia wydłużyła kadencję i dała dodatkowe możliwości człowiekowi z Białegostoku Cezaremu Kuleszy, miłośnikowi pracy u podstaw. Postawił bowiem na przekonanie do siebie delegatów reprezentujących okręgowe związki. To jego naturalne środowisko, a do tego tzw. teren ma w sumie 60 głosów.
Nowy prezes, w przeciwieństwie do Bońka i Koźmińskiego, nie był sportowcem wybitnym. Uzbierał ledwie kilkanaście meczów ekstraklasowych. Nie można jednak powiedzieć, że jest człowiekiem znikąd. Do niedawna prezesował białostockiej Jagiellonii. W trakcie jego rządów klub dwa razy wywalczył wicemistrzostwo. Jest człowiekiem, oględnie mówiąc, niezależnym finansowo. W jego firmie fonograficznej od wielu lat nagrywają gwiazdy disco polo. Można się z tego śmiać, ale z zarobionych w ten sposób pieniędzy już raczej nie. Kulesza rozwija się zresztą biznesowo dalej, szczególnie na rynku nieruchomości i w hotelarstwie.
Zbigniew Boniek po dwóch kadencjach i dziewięciu latach rządów nie zostawia spalonej ziemi. Kasa jest pełna. Można wymienić sporo osiągnięć, o których on sam najchętniej mówi. Tym niemniej wcale nie jest tak, że prezes Kulesza będzie mógł teraz usiąść w fotelu i zarządzać sukcesem.