Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Kupujemy black hawki. Śmigłowce znów bez żadnego trybu

Śmigłowiec Black Hawk na wrześniowych targach obronnych w Kielcach. Śmigłowiec Black Hawk na wrześniowych targach obronnych w Kielcach. Paweł Małecki / Agencja Gazeta
Minister obrony Mariusz Błaszczak pokazał właśnie, jak będzie kupował uzbrojenie: po uważaniu i bez jakichkolwiek wyjaśnień. Królem zbrojeń ogłosił się sam.

Zakup czterech średniej klasy śmigłowców mógłby zostać uznany za mało istotny na tle całej palety zamówień zbrojeniowych MON, gdyby nie to, że stanowi jednocześnie inaugurację nowego systemu zaopatrywania wojska, w którym wszystkie nitki decyzyjne trzyma w ręku minister Błaszczak. On sam ten system zaprojektował, sam wyznaczać będzie jego priorytety i sam będzie nim sterował, choć częściowo ukryty za fasadowymi instytucjami. Właśnie dziś pokazał, jak się to będzie odbywać.

Czytaj też: Błaszczak gra w żołnierzyki. Wróci obowiązkowy pobór?

Rada nie od parady

Pierwsze urzędowe decyzje, wewnętrzne akty prawne resortu tworzące nową architekturę zamówień dla wojska, Błaszczak podpisał 1 września. Część przepisów wchodzi w życie dopiero od nowego roku, ale natychmiast zaczął obowiązywać ten powołujący nowy ministerialny organ – Radę Modernizacji Technicznej. Tworzy ją pięciu urzędników i wojskowych, mianowanych przez ministra, a także przez niego wyznaczonych na stanowiska, więc w pełni od niego zależnych.

Rada Modernizacji Technicznej po raz pierwszy zebrała się we wtorek w gabinecie ministra, przy skromnym stoliku, dobrze znanym z licznych publikowanych w internecie wpisów ministerstwa i samego Błaszczaka. Z reguły zasiadają przy nim najbliżsi współpracownicy i szefowie departamentów resortu, by łączyć się zdalnie z dowódcami wojska np. w celu omówienia stanu walki z pandemią czy sytuacji na granicy. Tym razem stolik służył uruchomieniu nowego stylu zarządzania zbrojeniami – faktycznie jednoosobowego.

Błaszczak w tym systemie jest nie tylko najwyższym urzędnikiem państwa nadzorującym modernizację wojska, ale również przewodniczącym owej rady, czyli najważniejszą osobą w kolegialnym ciele, bo w przypadku podejmowania uchwał przy równości głosów przeważa zdanie szefa.

Reklama