W założeniu Fundusz Sprawiedliwości ma „wspomagać pokrzywdzonych wskutek przestępstw i w wypadkach” oraz służyć zapobieganiu tychże. Jego stronę internetową otwiera hasło: „Pomagamy sprawiedliwie”. Pada też deklaracja: „Naczelnym celem jest pomoc tym, których spotkała krzywda”. Fundusz rozporządza pieniędzmi, które sądy zasądzają od sprawców przestępstw. Te środki – tu znowu cytat – „pochodzące z kieszeni ludzi, którzy wyrządzili krzywdę innym – mają czynić dobro”.
Zmarnowane 280 mln
Tymczasem po pierwsze, kontrolerzy NIK wyliczyli, że „w okresie kontroli koszty funduszu przekraczały 900 mln zł, a dotacje udzielone z funduszu to ponad 680 mln”.
Zauważyli też, po drugie, że fundusz celowy, który miał przeciwdziałać przestępczości, przekazał swoje środki chociażby na:
- wynajem sali na konferencję Fundacji Wyszehradzkiej, powstałej – jak czytamy na internetowej wizytówce – „w celu budowania trwałych fundamentów współpracy między krajami Grupy Wyszehradzkiej oraz państw Trójmorza” (250 tys. zł), catering (kolejne 250 tys.) i organizację bankietu (200 tys.)
- promowanie instytucji małżeństwa (1,5 mln zł) oraz prowadzenie cywilnych kursów przedmałżeńskich (3 mln) przez Fundację Mamy i Taty
- badanie prześladowań chrześcijan w Polsce prowadzone przez Instytut Wymiaru Sprawiedliwości (2,5 mln zł) – a tyczące, tak się składa, sposobu ukazywania chrześcijan w „Gazecie Wyborczej”, „Newsweeku" i na portalu Onet.