Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Nowe zabawki Bąkiewicza. Narodowcy coraz głośniejsi i bliżej PiS

Robert Bąkiewicz i narodowcy zakłócają prounijny protest na pl. Zamkowym w Warszawie. Robert Bąkiewicz i narodowcy zakłócają prounijny protest na pl. Zamkowym w Warszawie. Martyna Niećko / Agencja Gazeta
W czasie kontrmanifestacji Robert Bąkiewicz nawoływał do narodowej jedności i zakończenia ideologicznego sporu dzielącego Polaków. A jednocześnie zwolenników Donalda Tuska nazywał Volksdeutschami. Dzięki państwowej kasie było go bardzo dobrze słychać.

Zapowiadana od kilku dni w mediach społecznościowych i prawicowych kanałach informacyjnych demonstracja środowisk narodowych, zwołana w kontrze do manifestacji na pl. Zamkowym, była dla ekipy Bąkiewicza ważnym debiutem. Mogła zaprezentować nowy sprzęt, z którego skorzystali dzięki pozyskanym 3 mln zł dotacji z Funduszu Patriotycznego, powołanego z inicjatywy premiera Morawieckiego w marcu 2021 r. przy Instytucie Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego i Ignacego Paderewskiego.

Organizacje związane z narodowcami otrzymały dwa granty, w sumie właśnie 3 mln zł, stanowiące 10 proc. budżetu funduszu. Za te pieniądze skrajna prawica zdobyła to, z czym regularnie miała problemy i co często sprawiało, że jej demonstracje nie miały dobrej oprawy i skutecznej siły przebicia – głównie oświetlenie i sprzęt nagłaśniający. W przeszłości finansowano je ze zbiórek na portalach crowdfundingowych; apelem o wpłaty kończył się praktycznie każdy newsletter stowarzyszenia Marsz Niepodległości czy Rot Marszu.

Czytaj też: Polacy bronią Unii. Czy to może przynieść przełom?

Narodowcy. Nieliczni, ale głośni

Narodowcy wczoraj po raz pierwszy pokazali nowe zabawki. I trzeba przyznać, że zrobili to z rozmachem, bo choć uczestników ich demonstracji było ok. 200–300 wobec 100 tys. stojących kilkadziesiąt metrów dalej zwolenników pozostania Polski w Unii Europejskiej, to paradoksalnie narodowe przemówienia było słychać lepiej i wyraźniej.

Reklama