„Ja, Michał Dworczyk, niniejszym przepraszam Pana, autora książki »Macierewicz i jego tajemnice«, za naruszenie Pana dóbr osobistych w postaci godności oraz dobrego imienia poprzez rozpowszechnianie informacji, jakoby wspomniana książka zawierała same kłamstwa i pomówienia. Niniejsze oświadczenie składam na skutek przegranego procesu sądowego. Michał Dworczyk” – to treść przeprosin, które ma opublikować szef kancelarii premiera. Mają się pojawić na stronie głównej serwisu gazetaprawna.pl i być eksponowane przez tydzień.
Tej samej treści list Dworczyk powinien wysłać do Piątka. Oprócz tego ma zwrócić mu koszty procesu, czyli niespełna 2,5 tys. zł.
Książka Piątka. Opinie muszą mieć oparcie
Sprawa jest pokłosiem wypowiedzi Dworczyka na temat wydanej w czerwcu 2017 r. książki „Macierewicz i jego tajemnice”, w której Tomasz Piątek przedstawił dowody powiązań Antoniego Macierewicza z ludźmi bliskimi rosyjskim służbom i Władimirowi Putinowi. Dzień po jej premierze, podczas briefingu dla mediów, Dworczyk – wtedy wiceminister obrony – oświadczył, że „zawiera kłamstwa, oszczerstwa i pomówienia” oraz że „złożona jest z samych kłamstw i pomówień”.
Za te słowa Piątek pozwał Dworczyka. W pierwszej instancji przegrał – sąd oddalił pozew, uznając, że wypowiedź polityka PiS jest dopuszczalna w ramach wolności słowa i prawa do swobodnej dyskusji. Tej argumentacji nie podzielił Sąd Apelacyjny, który wyrok uchylił i orzekł winę Dworczyka. Jak wynika z informacji przedstawionych przez obecnego na rozprawie Piątka i jego prawników, sąd uznał, że co prawda polityk rzeczywiście wygłosił ocenę, ale te muszą być oparte na rzetelnych podstawach, a nie mogą być oderwane od kontekstu i konkretnych realiów.
– Prowadząca rozprawę sędzia Alicja Fronczyk podkreśliła, że Dworczyk jako urzędnik rządowy chciał mnie zdyskredytować i uniemożliwić dyskusję na temat książki, wydając na nią wyrok. Poza tym wypowiadał się na jej temat w sposób ostry i ostateczny, choć książki nie przeczytał – relacjonuje Piątek. Szef kancelarii premiera nie stawił się na żadnej rozprawie zarówno w pierwszej, jak i drugiej instancji.
Proces z Dorotą Kanią
Tomasz Piątek pozwał również Dorotę Kanię, wówczas publicystkę mediów Tomasza Sakiewicza, a dziś prezes Polska Press, wydającej dzienniki regionalne spółki Orlenu. Kania niedługo po wypowiedzi Dworczyka napisała w „Gazecie Polskiej”, że książka Piątka zawiera „mnóstwo kłamstw i pomówień”. W reakcji na pozew tłumaczyła, że tylko powtarza to, co powiedział Michał Dworczyk.
Ona również wygrała w pierwszej instancji. Zdaniem sądu Piątek musiał się liczyć z tym, że jego książka może się spotkać zarówno z przychylnymi, jak i negatywnymi komentarzami. Stwierdził też, że nie udowodnił, by w jakikolwiek sposób został pokrzywdzony. Także w tym przypadku wyrok uchylił Sąd Apelacyjny, który przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia.