Najsłynniejszą reklamą światowego marketingu politycznego jest spot znany jako „Daisy” (stokrotka). Był stworzony na potrzeby kampanii Lyndona B. Johnsona przeciwko Garry’emu Goldwaterowi w 1964 r. Wyemitowano ją tylko raz, ale zmieniła całkowicie tamto starcie i zdecydowała o zwycięstwie Johnsona. Zapewne większość czytelników ją zna, ale jeśli nie, to można obejrzeć ją w internecie. W krótkim filmiku mała dziewczynka zrywa płatki stokrotki i nieumiejętnie liczy od zera do dziesięciu. Potem następuje zbliżenie na jej oczy i zaczyna się odwrotne odliczanie, które kończy się obrazem wybuchu jądrowego. Lektor poważnym głosem informuje, że stawka wyborów jest zbyt wysoka, by pozostać w domach, że musimy się kochać, a nie umierać, i że trzeba głosować na Johnsona.
Proste i genialne, ale przede wszystkim oparte na strachu, czyli jednym z najpotężniejszych ludzkich uczuć, które towarzyszy nam od milionów lat naszej historii. To ono zapewniało naszym poprzednikom przeżycie i dawało szansę na przekazanie genotypu. Obu tych ważnych osiągnięć dokonywali ci przedstawiciele pierwszych ludzi, którzy byli nieco nadwrażliwi w tej materii. Lepiej było sto razy niepotrzebnie odskoczyć od drgającej trawy i stać się obiektem kpin ze strony współplemieńców, niż raz uznać, że coś poruszającego się w krzakach to pewnie jakiś ptak, podczas gdy okazał się nim lew. W konfrontacji z przeciwnikami swojej grupy wcześni Homo sapiens (ale także starsze gatunki rodzaju ludzkiego) musieli odznaczać się odwagą, ale w kontaktach z przyrodą i w codziennym życiu warto było być nieco przewrażliwionym na bodźce zewnętrzne. Przeżywali ci, którzy czasami nawet przesadnie reagowali na potencjalne zagrożenia.
Nasz mózg rozwijał się tak, by w te obszary, które odpowiedzialne są za trafne rozpoznawanie niebezpieczeństw, inwestować dużo energii.