24 mld zł przez dziesięć lat ma kosztować wprowadzenie nowej ustawy o obronie ojczyzny. Okazuje się jednak, że ten szacunek nie odnosi się planowanych do 250 tys. żołnierzy zawodowych, czyli tak naprawdę nie pokrywa dwukrotnej rozbudowy armii.
Czytaj też: Armia Kaczyńskiego. Wielka, ale dokładnie nie wiadomo jaka
Bonusy dla armii – trzeba będzie poczekać
Wydatki na wojsko mają rosnąć szybciej, ale nie w skali, która umożliwiałaby stworzenie armii liczącej 250 tys. wojska zawodowego (dodatkowe 50 tys. Wojsk Obrony Terytorialnej od początku było w planach, choć ich realizacja stale się odsuwa).
Załączony do projektu ustawy o obronie ojczyzny szacunek finansowy przewiduje wydanie w ciągu dziesięciu lat 24 mld zł, co jest kwotą niemałą, ale nieprzystającą do ponaddwukrotnego powiększenia sił zbrojnych (obecnie w Wojsku Polskim jest 113 tys. żołnierzy zawodowych). Owe 24 mld zł to mniej niż połowa obecnego rocznego budżetu MON i, jak wynika z zapisów projektu, pieniądze te mają pokryć głównie wydatki osobowe, czyli uposażenia i wszelkie dodatki do pensji (ich wzrost jest przewidziany – ale nie od razu). Zwiększone wydatki dla żołnierzy pełniących służbę mają być uruchomione za ponad rok, co sugeruje, że ustawa obronna Kaczyńskiego i Błaszczaka wcale nie musi być szybko wprowadzona w życie. A to z kolei może skłaniać do wniosku, że być może jej celem wcale nie są szybkie inwestycje w siły zbrojne, a raczej w poszerzanie wyborczej bazy.