Szok w Krakowie. Wandal nabazgrał obraźliwe napisy na grobowcu rodziny Stuhrów. Grobowiec stoi w bliskiej okolicy grobu Jana Matejki, przy jednej z głównych alejek cmentarza Rakowickiego. Przechodzi nią codziennie mnóstwo ludzi, więc za dnia trudno byłoby nie zauważyć dewastacji. Musiało do niej dojść pod osłoną ciemności, po zmroku lub nocą. Ale nocą cmentarz jest zamknięty, więc wandal zabrał się do roboty prawdopodobnie wcześniej.
Kim jest, co nim kierowało, ustala krakowska policja. Gdy przechodzień powiadomił ją o tym, co się stało, rychło przystąpiła do działania. Miejmy nadzieję, że wkrótce zbierze dość materiału dowodowego, w tym z monitoringu, by do akcji mogła wkroczyć prokuratura. Taki wandalizm – znieważenie miejsca spoczynku osoby zmarłej – zagrożony jest karą nawet dwóch lat więzienia.
Czytaj też: Odwołały marsz, pojechały pomagać uchodźcom na granicy
Co Stuhrowie zobaczyli na granicy
Obraźliwe napisy wymalowane sprayem są atakiem wymierzonym w Macieja Stuhra. Obrzydliwym podwójnie, bo zniesławiają żyjącego członka rodziny, a zarazem profanują jej grobowiec, gdzie pochowani są zmarli od pokoleń mieszkający w Krakowie. Wiadomo, że aktor udziela się wraz z żoną w pomocy uchodźcom. Byli na Podlasiu, na własne oczy widzieli chaos i ich udrękę.
W rozmowie z Dorotą Wodecką Stuhr opowiada, co tam zobaczyli.