Przygasły medialne gwiazdy Tomasza Lisa i Piotra Kraśki, a dla Jerzego Stuhra źle się skończyło wsiadanie za kółko. Także na pisowskiej orbicie sporo się działo.
Stuhrów dwóch, ojciec i syn. Znani – i nielubiani przez władzę, która traktuje ich jako wrogów polskości i uosobienie znienawidzonej elity. Jakimi drogami doszli do roli napiętnowanych autorytetów?
Wandal się wyżył, wyładował swoje złe emocje, ale Stuhrów nie przestraszył. Ból i gniew nie wykluczają trzeźwej oceny sytuacji.
To druga, po „Don Pasquale” Gaetana Donizettiego, realizacja operowa firmowana przez Jerzego Stuhra.
Jerzy Stuhr dobrze syntetyzuje postać Lecha Wałęsy: wąs, Matka Boska w klapie, wyrzucane z pewnością siebie opryskliwe frazy i mocne sądy.
Mimo udziału Jerzego Stuhra i stylizacji na malarstwo Hoppera sytuacjom brakuje napięcia, a reżyserowi – odwagi omijania oczywistości.
W obu spektaklach władza jest przedstawiona jako bezwzględna i okrutna.
Jerzy Stuhr zapowiada, że „Obywatel” to komediowe rozliczenie jego pokolenia, z historią w tle. Ale czy pokolenie rozpozna się na ekranie i czy będzie mu do śmiechu?
Jest moralizatorsko, gwiazdorsko i nudnawo.
Teatr kreacyjny, w dobrej obsadzie i reżyserii, wciąż potrafi zachwycić.