Niezwykły Jerzy Stuhr. Ktoś więcej niż aktor. Ikona kina i komedii, sumienie inteligencji
Zmarł Jerzy Stuhr, aktor wybitny, charakterystyczny i kochany. Także reżyser i rektor krakowskiej AST, ikona kina moralnego niepokoju, w czasach rządów PiS obrońca demokracji. Zostawił po sobie niezapomniane kreacje teatralne, filmowe i dubbingowe. Miał 77 lat.
Belzebub, Fikalski, Lutek
Niezapomniane i różnorodne. W krakowskim Starym Teatrze, do którego przyszedł na początku lat 70. i został na kolejne dwie dekady, trafił na czas, gdy scena przy placu Szczepańskim była nieformalnym teatrem narodowym. Reżyserowali tam najwybitniejsi twórcy swoich czasów, a zespół mienił się gwiazdami. Jerzy Stuhr szybko został jedną z nich, tworząc wybitne kreacje w spektaklach Konrada Swinarskiego, Andrzeja Wajdy czy Jerzego Jarockiego i Jerzego Grzegorzewskiego.
U Swinarskiego był m.in. Belzebubem w „Dziadach”, u Wajdy – Wierchowieńskim w słynnych „Biesach”, AA w „Emigrantach” Mrożka, Fikalskim w legendarnym, rozgrywanym w całym teatrze „Z biegiem lat, z biegiem dni…” czy śledczym Porfirym w „Zbrodni i karze”. U Jarockiego zagrał m.in. w „Śnie o Bezgrzesznej”, był Leonem Węgorzewskim w jego „Matce” z 1972 r. W „Weselu” w reż. Jerzego Grzegorzewskiego grał Dziennikarza.
Pracę w Starym Teatrze łączył Stuhr z grą w najważniejszych filmach lat 70. i 80. W kinie moralnego niepokoju tworzył bohaterów, którzy stawali się lustrem dla polskiej mentalności epoki Gierka. Najważniejsi to pozbawiony skrupułów karierowicz Lutek Danielak z „Wodzireja” Feliksa Falka (1977), podobnie bezwzględny adwokat w